wtorek, 9 października 2012

rozdział 9


9 rozdział


- Niall, Klaudia, pośpieszcie się - usłyszeliśmy krzyk Louisa za drzwi.
- Idziemy ? - spytałam się, patrząc prosto w oczy Irlandczyka.
- Ehhh... Musimy ? - westchnął.
 Zaśmiałam się tylko,splotając jego dłoń ze swoją i ciągnąc do wyjścia.
- Obiecaj mi, że wkrótce porozmawiamy sam na sam - szepnął mi Niall do ucha.
- Obiecuję - odwzajemniłam uśmiech, po czym oboje wyszliśmy na dwór.
- Co wy tam robiliście ? - spytał przeszywającym nas wzrokiem Harry.
- Szukaliśmy mojej komórki, jak zawsze gdzies ją posiałem - skłamał Niall.
 Harry i tak bacznie nas obserwował. Niezręczną ciszę przerwał Louis.
- Dobra, wszyscy niech wskakują do auta i ruszamy ! - okrzyknął radośnie.
- Jest chyba mały problem kapitanie - powiedział Zayn.
- Jaki ?
- Mamy tylko 5 miejsc w samochodzie, a nas jest siedmioro.
- Eeee... tam, to żaden kłopot. Mogę wziąć na kolana Samantę - powiedział uśmiechnięty Liam, puszczając oczko w jej kierunku. Lekko się zaczerwieniła, od razu przysta-
jąc na tą propozycję.
- To w takim razie... - zaczął mówić Niall.
- To ja wezmę Klaudię - dokończył Harry.
 Widziałam, jak blondyn spuścił smutno wzrok, wlepiają go w ziemię.Szczerze mówiąc, nie wiedziałam , jak zareagować. Chciałam coś powiedzieć, że to Niall spytał
się pierwszy, ale z drugiej strony bałam się urazić Harrego.
- No to ruszamy - powiedział ponownie Louis.
 Wszyscy szybko wskoczyli do samochodu. Każdy sie śmiał i był pozytywnie nastawiony na dzisiejszy dzień oprócz jednej osoby, a może i dwóch ?

*Niall*

 Znów nie udało mi się jej powiedzieć, to co czuję. Jak zawsze ktoś musiał mi przerwać. A teraz ... ? Spoglądam przez okno z setkami myśli, słysząc co chwilę wesołe
odgłosy moich przyjaciół. Najbardziej boli mnie to, że Harry robił wszystko, by to do niego się zbliżyła. Znacie to uczucie... Jak ktos próbuje odebrać wam cos bardzo
cennego, na czym wam ogromnie zalezy ? Tak własnie teraz się czułem. Droga trwała jeszcze  mniej więcej 20 minut. Miejsce było piękne oprócz nas nikogo innego tam
nie było. Gdy wyszlismy z auta, mogliśmy ujrzeć rozpościerające się jezioro z plażą, za którą znajdował się gęsty las.
 Na moment znów powrócił mi humor. Jednak nie
trwało to długo, gdyż zobaczyłem, jak Harry podchodzi od tyłu do Klaudii, przytulając ją mocno do siebie. Niby nic takiego, taki przyjacielski uścisk, ale bolał on
bardziej niż nie jedna inna rzecz. Jeśli chciałbym ją zdobyć, nie powinienem tylko myśleć, ale i działać... Jednak zawsze, jak próbowałem, cos stało mi na przeszkodzie.
Teraz, jednak wiem, że jak się do czegoś będzie dążyć z całego serca , pragnąc  i starać się, jak najlepiej umiemy, zdobędziemy to. Mimo wielu przeszkód stojących
nam na drodze. Nie zawsze jest bowiem tak kolorowo, bo upadki też się zdarzają,lecz najwazniejsze jest by wyjść z nich z podniesioną głową do góry. Nie poddając się,
bo ZAWSZE po porażce sa wzloty. Nie którzy ludzie będą mówić, żżby dać sobie z tym spokój, ale to od ciebie zależy, jak postąpisz. Jeśli jesteś silny i mocny w swoich
postanowieniach, nie bedziesz się przejmował opinią innych, po prostu ją olejesz, ale jeśli jesteś słaby i za bardzo ją weźmiesz do serca, to znaczy, że nigdy ci nie
zależało. A jaki ja jestem ? Z pewnością mam w sobie cząstkę małego, bezsilnego chłopca, ale także chłopaka, który TERAZ wie, żeby nigdy nie mówić nigdy i dążyc do celu
mimo sprzeciwności, jaki przyniesie nam los.

 Dziewczyny rozłożyły leżaki, a reszta wyciągnęła koce, picie i jedzienie. Wszystkim dopisywał humor, nawet ja z chęcią się do nich dołączyłem. Czas mijał nam nie
ubłagalnie szybko. Każdy robił na co miał ochotę. Dziewczyny opalały się , Liam z Zaynem jedli i pili, natomiast Louis i Harry wygłupiali się w wodzie. Postanowiłem, że
do nich dołączę.

<około 20 minut póżniej>

- To co teraz robimy ? - spytałem  przyjaciół, wycierając  się ręcznikiem.
- Może po prostu poleżymy i wypoczniemy - powiedział Liam.
- Eee.. nie, to możesz robić sam, ale teraz zróbmy coś  razem - odparłem.
- Zagrajmy w chowanego - zaśmiał się Louis.
- Za dziecinne... - powiedział Harry.
- Czemu ? Ja się czuję , bardzo młodo - powiedział obruszony.
- Popieram go, może być zabawnie - stwierdziła tym razem Klaudia.
- Przegłosowane loczek - zaśmiał się Zayn. - A więc kto liczy ?
- Ja, nie
- Ja też nie
- I ja nie
- Jak miło, ze wszyscy chcecie szukać. Mogę was wyręczyć - zaśmiała się Samanta.
- Ok, a więc start.
 Wszyscy się porozbiegali w każdą stronę. Zdecydowałem się pójść w kierunku lasu. Rozejrzałem się w koło, nikogo nie było. Mogłem spokojnie wybrac kryjówkę. Mimo,
że był to las, trudno jednak było postarać się o dobry schowek, praktycznie nie było gdzie. W końcu zauważyłem  mały otwór wśród drzew. Postanowiłem, że tam się
skryję.
- Klaudia ? - nie mogłem uwierzyć, że też wybrała to miejsce.
- Co tu robisz ? - spytała.
- Prawdopodobnie to co ty, próbuję coś znaleźć- powiedziałem, śmiejąc się.
- Okej, nie było pytania, mogłam się domyślić - odwzajemniła uśmiech.
- Szukam ! - nagle usłyszelismy głos Harrego.
- Wchodź, zmiescimy się tu oboje, nie masz już czasu poszukać czego innego .
 Wahałem się z początku, ale czemu niby miałbym odmówić ? Miejsce te było jednak dość małe jak na dwie osoby. Stalismy tak, przytuleni do siebie jakiś czas, czując
każde swe oddechy na szyi.


_________________________________

Jejku, nie wiem, jak wam to wynagrodzę, ale nie miałam internetu w ogóle przez CAŁY ten czas. Ogromnie was przepraszam. Następny rozdział pojutrze na 100 % i jeśli nie będę miała takich niespodzianek jak ta ostatnia to będą one cały czas dodawane w takim odstępie czasowym. Jeszcze raz przepraszam, nie myslcie, że o Was zapomniałam. Nigdy w życiu. Zapraszam do komentowania ^^ <3

sobota, 8 września 2012

rozdział 8



8 rozdział


*Klaudia*

 Obudziły mnie promienie słoneczne, wpadające do mojego pokoju przez drzwi balkonowe. Był pogodny poranek, a na niebie nie było żadnej chmurki. Dość dziwna pogoda, jak
na miasto deszczu i zimna, ale dzięki takiej atmosferze, jaka panowała na zewnątrz sama miałam świetny nastrój. Poczułam się też trochę, jakbym była w Polsce i właśnie
szła na spotkanie z moimi przyjaciółmi. Brakuje mi ich, od czasu wyjazdu nawet się nie odzywali. Było mi trochę z tego powodu przykro, ale cały czas znajdywałam nowe
wymówki, że pewnie im coś wypadło. Może szukają studiów ? Mimo wszystko, byłam jednak pewna, że o mnie nie zapomnieli i w najbliższym czasie odezwą się do mnie.
Założyłam krótkie czerwone spodenki i białą bluzkę, do tego dorzuciłam trochę biżuterii, po czym zeszłam na dół. Samanta, jak zwykle jeszcze spała. Postanowiłam, więc,
że wejdę na facebooka i poprzeglądam co się dzieje u wszystkich moich znajomych z Polski. Jedni pozmieniali swoje statusy w związku, drudzy dodali mnóstwo zdjęć, a inni
po prostu cieszą się wakacjami. Oglądałam tak wszytko po kolei. Wesołe twarze znajomych. Ehh.. nie wiedziałam, że rozstanie z ojczystym krajem będzie dla mnie, aż takie trudne,
przecież zawsze chciałam stamtąd wyjechać, a gdy się już to spełniło, to odezwał się we mnie wielki patriotyzm i po prostu tęsknota za Polską. Miałam już zamykać stronę ,
 jak pokazało mi sie , że mam 1 nową wiadomość. Nareszcie, w końcu choć jeden
z moich ukochanych przyjaciół się odezwał. Uśmiech sam pojawił mi sie na twarzy, a w środku poczułam nagły przypływ szczęścia. Tak jak myślałam, wiadomość była od Kamila.
 Kamil : Cześć ;D Przepraszam, że tak długo się nie odzywałem, ale nie chciałem ci się narzucać. Pewnie miałaś mało czasu, przeprowadzka, nowy dom. No ale opowiadaj,
jak tam w Wielkiej Brytanii, pamiętasz jeszcze o nas ? My cały czas tęsknimy...
 Ja : Hej, u mnie wszystko w porządku, myślałam, że już zapomnieliście o mnie ;p Brakuje mi was tu bardzo.
 Kamil : My ? No co ty, o tobie się nie da zapomnieć, tak w parę dni ;p  Nam też cię brakuje, ale wkrótce zrobimy ci mega niespodziankę ;D
 Ja : Jaką ? O.o
 Kamil : Chyba nie myslisz, że ci powiem, to już by nie było niespodzianką ^^
 Ja : Hmm... No trudno. Zdam się na czekanie.
 Kamil : Będzie warto ;) Przepraszam, ale musze już uciekać. Umówiłem się z babcią, że jej pomogę ogarnąć komputer xd
 Ja : Uuuu.. jaki dobroczynny, widzę niezłe masz zajęcia :P
 Kamil : Oj wiesz nie każdemu, udaje się wyjechać do Anglii ;p Odezwę się niedługo. Do zobaczenie ;*
 Ja : Do zobaczenia ?
 Czekałam na odpowiedź, jednak nie odpisał. Stał sie offline, zostawiając mnie z kłębkiem myśli dotyczącego 1 prostego słowa... Moje zamyślenia przerwał sygnał
przychodzącej wiadomości na telefon. Popatrzyłam na wyświetlacz, na którym widniał napis :SMS od Harrego : Cześć, jest ładna pogoda i wybieramy sie nad jezioro z chłopakami, może
zechcecie do nas dołączyć z Samantą ? Chwile sie zastanowiłam nad tym pomysłem. W sumie nic ciekawszego nie miałam do roboty w domu, więc szybko mu odpisałam :
Z wielką przyjemnością ^^ Będziemy u was za jakąś godzinkę ;). Wysłałam, po czym poszłam do pokoju przyjaciółki, poinformować o planach na dzisiejszy dzień. Gdy
otworzyłam drzwi, zobaczyłam, jak sobie jeszcze smacznie chrapie  z kołdrą po same czubki uszu. Nigdy nie miałam skłonności, by delikatnie budzić osoby, bo zazwyczaj
to nie przynosiło zamierzonego efektu, więc bez wahania gwałtownie, wskoczyłam na łóżko.
 - Wstawaj, śpiochu !
 - Spadaj, wiesz która jest godzina ?
 - 11.30 - odpowiedziałam
 - No właaaaaaśnie, to środek nocy !
 - No dobra, jesli nie chcesz wstać, to sama się wybiorę nad wodę z chłopakami z One Direction - powiedziałam, chytrym głosem, próbując,  by brzmiało to obojetnie.
 - Cooo ? Jak to ? Zaprosili nas ? Niemożliwe ? Musze umyć włosy, przyszykować, przecież już jest 11.30. Szybko się zerwała z łóżka i pobiegła do łazienki. Chciało mi się
smiać z tej całej sytuacji, ale szybko się ogarnęłam i poszłam przyszykować śniadanie.
  Wyszłyśmy z domu mniej więcej o 12.10. Pogoda nadal była piękna, a w mojej głowie kłębiło się wiele myśli. O tym, że znów spotkam go, ich. Zastanawiając się tak, nad
dzisiejszym dniem, nie zorientowałam się , jak stałyśmy już pod domem chłopaków. Nacisnęłam dzwonek, długo nie musiałyśmy czekać, niemalże po 3 sekundach, w drzwiach
zobaczyłam szczerzącego się Harrego.
 - Cześć, w końcu jesteście.
 - Oh wybacz nam te spóźnienie - zaśmiałam się.
 - Będę musiał się nad tym poważnie zastanowić, to  karygodne spóźniać się ... - popatrzył na zegarek - aż 3 minuty - zaśmialiśmy się, po czym weszlismy do środka.
 - O witajcie - powiedział Louis, ściskając nas po kolei.
 - To jak gotowi ?
 - Oczywiście, tylko Zayn siedzi jeszcze w łazience - zaśmiał się Harry idąc do kuchni i przynosząc nam po szklance  soku pomarańczowego.
  Wkrótce doszedł do nas Liam i  Niall. Na tym ostatnim zawiesiłam krótkie spojrzenie, uśmiechając się jak najszczerzej umiałam, a na jego twarzy także pojawił   
się wielki banan.
 - Cześć dziewczyny - powiedzieli naraz.
 - Hej, co tam u was ?
 - Aaa... Wyśmienicie, to jak Harry ty dziś prowadzisz ? - spytał się Liam, rzucając mu kluczyki do auta.
 - A mam jakiś inny wybór ?
 - Nie bardzo - odezwał się Zayn, który dopiero co wszedł do salonu.
 - No widzę, że nareszcie królewna sie wystroiła - zaśmiał się Louis.
 - Perfekcyjność, jeszcze nikomu nie zaszkodziła - odpowiedział Zayn, poprawiając swoje włosy.
 - Dobra panie "Perfekcyjność" zbieramy się.
  Wszyscy wyszli zostałam tylko ja i Niall, gdy miałam już wychodzić za resztą, dotknął szybko mojej dłoni. Dając znak bym jeszcze chwilę została ...


___________________________________________

Siemka, jak tam u was i pierwszy tydzień szkoły ? U mnie podsumowując jednym słowem masakra - mam już zapowiedziane 2 sprawdziany i kartkówki ;d ;c  Dotrzymuje obietnicy i wstawiam dziś rozdział następny za trzy dni tak, jak się umawialiśmy ;DD, a więc jakoś w wtorek powinien się pojawić ;) Proszę skomentujcie to, jeśli wam się podobało, wiem rozdział nie najlepszy, ale postaram sie poprawić następnym razem ;DD Pa ;*

środa, 5 września 2012

Rozdział 7



7 rozdział


Gdy wróciłem do domu, chłopaki siedzieli na kanapie oglądając jakiś film. Jak usłyszeli odgłos zamykanych drzwi od razu się odwrócili, robiąc minę, którą doskonale
znałem. Zapewne chcieliby, żebym im opowiedział, gdzie byłem do tej pory. Traktowali mnie zawsze, tak jakbym to ja był najmłodszy, a nie Harry. Nie wiem, dlaczego,
ale po prostu tak było od początku, jeszcze za czasów XFactora.
- Gdzie tak długo byłeś ? - spytał się Louis.
- Na spacerze - spokojnie, odpowiedziałem tak by nie dopytywali się już więcej o szczegóły. Jednak tym razem się to nie udało.
- Dobra, dobra , ale chyba nie sam. Za dobrze cię znamy Niall, nas nie okłamiesz - odparł Zayn, poruszając zabawnie brawiami.
- Niech zgadnę, z Klaudią ? - odparł Liam.
- Ehh... No tak, oprowadziłem ją trochę po Londynie.
- Jak to ? - odezwał się w końcu Harry.- Wiesz dobrze, że to ja miałem zrobić, a nie mogłem, bo musiałem pojechać do szpitala do siostry. Na szczęście to nic poważnego.
- No tak, ale przecież nic się takiego nie stało - powiedziałem, lekko podniosąc głos.
- Może dla ciebie ... - powiedział, wychodząc z salonu.
- Co go ugryzło ?
- Nie wiem, chodzi jakiś struty, odkąd przyjechał. Pójdę z nim pogadać - odparł Liam.

*Liam*

Postanowiłem, że pojdę za Harrym i dopytam go, co się dzieje. Od powrotu, chodził przygnębiony. Nie wiedziałem dokładnie o co chodzi, gdyż jego siostrze nic poważnego
się nie stało. Miałem jednak pewne przypuszczenia...Uchyliłem powoli drzwi do pokoju przyjaciela, dostrzegając go, jak leży na łóżku z słuchawkami w uszach.
- Hej, nie przeszkadzam ? - spytałem niepewnie.
- Sam nie wiem, raczej nie, potrzebuje teraz z kimś pogadać.
- No to widzę, że jestem tu w samą porę. Na mnie możesz zawsze liczyć i powiedzieć o wszystkim.
- Wiem i dziękuję. Widzisz te gwiazdy na niebie ? Są piekne..
- Harry, ale tam nie widać gwiazd... Napewno dobrze się czujesz ?
- Wcale nie one tam są, tylko ich nie widzisz. One są jak przyjeciele, nie zawsze ich widzisz, ale wiesz, że są. Nie wiem jak to powiedzieć, ale
gdy  widzę pewną dziewczynę przeszywa mnie pewien dreszcz, ciepły i przyjemny. Nie mogę oderwać od niej oczu, ale z drugiej strony muszę oderwać od niej wzrok, by nie poczuła,
że jestem jakiś dziwny, że się narzucam. Kurcze, plącze się w słowach, ale po prostu nie wiem, jak ci to opisać, co czuje. Po prostu nic się nie liczy, gdy jestem
przy niej. Nie znam jej długo, nawet można powiedzieć, ze bardzo krótko, ale to dziwne uczucie, jak ją spotykam. Chcę ją widywać, ale nie zawsze mogę. Gdy ją zobaczyłem
po raz pierwszy wszystko staneło w miejscu, tak jakby czas się zatrzymał. Była to może sekunda, a mi się wydawała jak wieczność. Może ci się wydawać, że to co mówię
jest jakieś przesłodzone, ale ja tak po prostu czuję. Nie wiem...
- Harry, ty sie po prostu zakochałeś - powiedziałem, lekko się uśmiechając.
- Ale nie wiem jak jej to powiedzieć...
- A znam ją ?
- Tak,ale niedawno ją poznaliśmy.
- Klaudia czy Samanta ? - walnąłem prosto z mostu. Chodż dokładnie wiedziałem, która odpowiedź usłyszę. Zawsze miałem taki instynkt, od razu widziałem, jak ktoś patrzy
na drugą osobę, w jaki sposób. I tym razem się nie pomyliłem.
- Ehh... pewnie dla ciebie te pytanie to czysta formalność - powiedział, śmiejąc się.
- Zgadza się , a więc ...
- Dobrze wiesz, że Klaudia, ale boję się jej powiedzieć co czuję. Po za tym nie jestem pewien, ale obawiam się również, że Niall też coś do niej czuje.
- Tego nie wiem, sam go musisz o to zapytać.
- Łatwo powiedzieć...
- Wiem, ze to nie jest takie proste, jak mogłoby się wydawać. Ale to twój przyjaciel i nie oszukałby cię - powiedziałem, uśmiechając się.
- Dzięki za rozmowę.
- Nie ma sprawy. Jak bedziesz się chciał jeszcze wygadac komus to po prostu daj znać - powiedziałem to, po czym udałem się do swojego pokoju. Idąc, rozmyślałem o tym,
co mi powiedział. To samo co on mówił, widziałem również w oczach Nialla. Może nawet w jego coś więcej... ?  Nie zwierzał mi się, ale miałem pewne przeczucie...

______________________________________

Hejka, sorry że nie pisałam często, ale dopiero co wróciłam z nad morza, a przed wyjazdem niestety się nie wyrobiłam, by coś dodać. Teraz jednak wszem i wobec obiecuję, tak jak wcześniej napisałam, dodawać rozdział co 3 dni. Nie będą one jakieś megaśne długie, ale będą systematyczne ^^ A więc następny pojawi się w sobotę ;D Zapraszam do komentowania, papapa ;***

środa, 22 sierpnia 2012

Ohhhh Yeaaa .! ;D

Heja. W sumie to zdałam sobie sprawę, że nie chce mi się kończyć tego bloga, bo jest świeży i go niedawno zaczęłam prowadzić ;>>. A więc tak 25 lipca jadę na tydzień do Kołobrzegu. Postaram się dodać 1 rozdział do tego momentu, a później jak przeczytałam w jednym z komentarzy postaram się pisać częściej ;). A więc po powrocie rozdziały będą pojawiać się co 3 dni. Nie będą one może mega długie wtedy, ale będą częściej ;D. Zgadzacie się na taki układ ? Pozdrawiam, Klaudia ;* <3

niedziela, 19 sierpnia 2012

Ważne ...

Hej, zastanawiam się czy dalej prowadzić tego bloga, no bo jeśli go czyta b. mało osób, to czy jest sens ? Więc pomóżcie mi się zdecydować, pokażcie pod tym postem, że to czytacie. Dodajcie jakikolwiek komentarz, bylebym wiedziała, że ktoś czeka zawsze na nowy rozdział, dalsze losy Klaudii i 1D. Dzieki i pozdrawiam ;)

niedziela, 12 sierpnia 2012

rozdział 6



6 rozdział 


- Ależ skąd, kogo ja bym jutro oprowadzał po Londynie - powiedział do mnie, przybliżając się na niebezpieczną odległość. Co sprawiła, że czułam jego każdy oddech.
Szybko się jednak odsunęłam.
- A więc do zobaczenia - powiedziałam, powoli oddalając się w kierunku domu.
- Do zobaczenie - powtórzył Harry, odprowadzając mnie wzrokiem do drzwi.
 Weszłam do środka. Samanta siedziała na kanapie i oglądała komedię romantyczną. Gdy mnie zauważyła, odwróciła głowę.
- Gdzie byłaś ? Coś się stało ?
- Nie - odpowiedziałam , uśmiechając się, by niczego się nie domyśliła.
- Przecież widzę.
 Nic, nie można przed nią ukryć. Prawdziwy przyjaciel to ktoś, kto widzi ból w twoich oczach, podczas kiedy cała reszta wierzy w twój uśmiech na twarzy. Czy Samanta,
była moim prawdziwym przyjacielem ? Zdecydowanie, zawsze wiedziała, jak coś mi dolegało, jak nie wiedziałam jak postąpić. Teraz nie było inaczej.
- Ehh... to dłuu..
- Mamy czas - powiedziała szybko, dając znak, bym usiadła koło niej. Opowiedziałam jej wszystko, od spaceru po ciemnym parku, gdy Niall mnie uratował, aż po
pożegnanie z Harrym.
- Pewnie, nie wiesz, co o tym masz sądzić. Z jednej strony Nialler, z drugiej Harry.
- Dokładnie - powiedziałam zamyślona, spoglądając za okno.
- Wiesz.. Najpiękniejszych chwil w życiu nie zaplanujesz, one przyjdą same. Po prostu musisz na nie cierpliwie poczekać. A szczęście znajdziesz tam, gdzie najmniej
się go spodziewasz. Pamiętaj - powiedziała mocno mnie przytulając.
- Dziękuję, że jesteś.
 Po tych słowach, poszłam do łazienki. Wzięłam kąpiel i położyłam się do łóżka. Leżałam tak, spoglądając przez okno na gwieździste niebo. W oddali zobaczyłam
spadającą gwiazdę. Zamknęłam, więc oczy cicho wypowiadając życzenie. Jakie było ? Nie powiem, bo się nie spełni (;P).
 Następnego dnia obudziły mnie promienie słoneczne. Dość nietypowa pogoda, jak na Londyn. Wstałam, wzięłam rzeczy i skierowałam się do łazienki, po drodze spoglądając
na zegarek. Była już 12, w końcu się wyspałam. O 15  przyjdzie Harry, więc miałam jeszcze sporo czasu. Gdy się ubrałam zeszłam na dół. Nikogo nie było, zapewne moja
współlokatorka, jeszcze spała. Włączyłam telewizor, przelatując po wszystkich kanałach. Nic jednak ciekawego nie znalazłam, więc udałam się do kuchni zrobić śniadanie.
 Gdy smażyłam naleśniki, w drzwiach pojawiła się Samanta.
- O już wstałaś, czemu tak wcześnie ?
- Wcześnie ? Jest już po 12 - zaśmiałam się.
- No przecież mówię, że wcześnie, o tej godzinie zazwyczaj sobie jeszcze smacznie chrapię. Tu byłoby tak samo, gdyby nie ten zapach -  podeszła do patelni, biorąc przy
niej głęboki wdech. Zjedliśmy obiado-śniadanie, po czym postanowiłam, że się jeszcze przejdę. Wyszłam, słońce było już wysoko na niebie. Nie znałam jeszcze tej
okolicy, więc ruszyłam przed siebie wąską uliczką. Szłam przed siebie, nie wiedziałam gdzie idę, ale nie przeszkadzało mi to. Ostatnio dużo dzieje się w moim życiu.
Czy to dobrze ? Nie wiem, po części na pewno tak. W końcu poznałam słynne One Direction, o którym marzy sporo nastolatek. Przechadzałam się tak, gdy poczułam, jak
ktoś zakrywa mi oczy.
- Zgadnij kto to ? - powiedział, roześmiany głos. Wszędzie poznałabym ten akcent.
- Niall, Liam ? Co tu robicie ?
- A więc Harrego siostra miała wypadek i musiał jechać szybko do szpitala. Kazał Cię mocno przeprosić - powiedział Liam.
- Rozumiem, to coś poważnego ?
- Nie wiadomo - odezwał się Niall.
- Słuchajcie, ja muszę lecieć. Umówiłem się z Louisem i Zaynem na mecz na konsoli - uśmiechnął się, po czym żegnając znikł za zakrętem.
- Czemu mamy marnować taki piękny, idealny do zwiedzania dzień. Może skusisz się na oprowadzenie po Londynie z Panem Horanem ? - spytał się, śmiesznie poruszając brwiami.
- To co na początek Panie przewodniku ?
- Jak to co ? London Eye ! - powiedział, ciągnąc mnie za rękę. Szliśmy rozmawiając i nieustannie się śmiejąc. W końcu byliśmy na miejscu, a przed moimi oczami ukazał
się piękny widok.
- Jej, jak tu pięknie.
- A jeszcze piękniej na górze - powiedział, wskazując na London Eye. - Chodź, obejrzymy wszystko wyżej.
- Naprawdę, wejdziemy tam ?
- A co myślałaś, że tak zacny przewodnik jak ja ominie coś tak wspaniałego ? - zaśmiał się po czym, zmierzyliśmy w stronę wskazanego miejsca.
  Chwilę później siedzieliśmy już na miejscach.Miejsca były wygodne, a widok z nich był wprost zniewalający.
- Wiesz, czasem zadaję sobie pytanie czy warto o coś walczyć do końca. Czy nie tracimy bezsensownie sił na coś, co nigdy się nie spełni - powiedziałam.
- Pytasz sie mnie czy warto ? Odpowiem ci, że zawsze, bo jeśli cholernie ci na czymś zależy, uprzesz się i zaprzesz samego siebie, stawisz czoło swoim słabościom i
przeciwnościom losu, to możesz wszystko, a nawet więcej - odparł uśmiechając się do mnie. To co mówił było piękne, widać było, że płynie to z jego serca. Do tej
pory  znałam jego historię tylko z internetu.Myślałam wtedy, że wiem o nim wszystko, ale z godziny na godzinę, którą z nim przebywałam, zauważyłam, że to co jest
zamieszczone na różnych portalach. To tylko mała namiastka tego, kim on jest, jaki jest. Był inny niż inni.

*Niall*

Te chwile mogłyby trwać wiecznie. Oczywiście nie chciałem się bawić kosztem Harrego, że on nie mógł się spotkać. Ale czy to, że ja to zrobię, to coś złego ? Raczej nie.
Nagle z zamyśleń wyrwały mnie słowa Klaudi, nad którymi pojawiło sie wiele myśli.
- Boisz się czegoś ? - zapytała.
 W jednej chwili w głowie pojawiły się setki myśli : boję się tego, że będę zwykłym szarym człowiekiem. Tego, że nie spotkam osoby, która uczyni moje życie wyjątkowym.
Także tego, że nie będę w stanie dawać radości osobom, które kocham. Boję się życia...Ale najbardziej boję się tego, że nigdy nie zrozumiesz, co chcę ci powiedzieć,
że kocham cię odkąd cię poznałem, bo jest to dla mnie za trudne.
- Boję się, że się za szybko ściemni i nie zdążymy pójść jeszcze do wielu miejsc - odpowiedziałem. Bałem się jej powiedzieć prawdę, nie potrafiłem ...
- No co ty dopiero 16, jeszcze sporo czasu - powiedziała, uśmiechając się.
- Taaak, ale przy tobie on znacznie szybciej leci.. - pomyślałem. - No to teraz, następna część wycieczki - powiedziałem, kiedy już staliśmy na ziemi. Jednak myślami,
cały czas byłem nad jej pytaniem. Może, mogłem powiedzieć, to co myślałem ? Ehh....
 Następnie udaliśmy się na zakupy do Harrods. Biegaliśmy po całym centrum handlowym. Wszyscy się na nas patrzyli, jak na dziwaków, ale nas to po prostu nie obchodziło.
Liczyła się zabawa i jak najlepiej spędzony czas. Później wybraliśmy się pod Big Ben i jeszcze parę miejsc.
- Londyn to piękne miasto - powiedziała, spacerując po Most Tower Bridge.
- Zdecydowanie. Jestem wdzięczny losowi, za to jakie mam życie. Chodź czasem przychodzi taki moment, kiedy uświadamiam sobie, że już nigdy, nie będzie tak,
jak kiedyś. Mimo iż, to co teraz robię kocham i nigdy nie zamienił na coś innego.- powiedziałem, uśmiechając się równocześnie podchodząc na krawędź mostu.
- Kiedyś też tak powiem, jak zobaczysz mnie na wielkiej scenie wśród aktorów najwyższej ligi - zaśmiałem się.
- Chcesz grać ?
- Jasne, to takie moje małe-wielkie marzenie.
- To co może próba ? - spytałem, przysuwając się do niej.
- Co, jaka próba ?
- Zaufaj mi - szepnąłem do jej ucha. Delikatnie skierowałem ją ciałem w stronę zewnętrznej części mostu, a ja stałem za nią trzymając ja w pasie. Dokładnie tak samo,
jak na Titanicu.Wyprostowała ręce,a wiatr powiewał na nasze twarze.
- Zawsze, chciałam tak zrobić - powiedziała, śmiejąc się, co sprawiło, że na mojej twarzy też pojawił się wielki banan.
- Cieszę się, że mogłem spełnić twoje małe życzenie.
- O kurcze już po 22.00. Muszę wracać do domu. Strasznie szybko minął ten czas - powiedziała.
- Wcale nie musisz, jesteś wolna. Ciesz się życiem.
- Wiem, ale i tak muszę wracać. Spokojnie jeszcze się zobaczymy. Może jutro, albo pojutrze...
- Ale to tak jakoś długo... Ale jeśli nalegasz, możemy już wracać.
- To był naprawdę wspaniały dzień. Dziękuję ci za niego, nie musisz mnie odprowadzać. Nie chce ci sprawiać kłopotu.
- To żaden kłopot, z chęcią to zrobię.
- Po radzę sobie - powiedziałam uśmiechając się do mnie.
- Ok. Do zobaczenia. - przytuliłem ją, po czym patrzyłem jak powoli się oddala. Na pewno, jej tak nie puszczę samej. Jeśli nie chce żeby ją odprowadzać. Zrobię to
potajemnie. Inaczej nie mógłbym zasnąć, bałbym się, że coś jej się po prostu mogło stać. A jak pomyślę, o tych typach, to robi mi się nie dobrze. Śledziłem ją, aż
nie upewniłem się, że dotarła bezpiecznie do domu. Na szczęście wszytko było w porządku, więc mogłem już spokojnie wracać. Rozmyślałem, czemu  tak trudno powiedzieć
to co się czuję ? Ah... No tak zapomniałem żyjemy w świecie, w którym opinia innych jest najważniejsza...

_____________________________________________________

Witajcie, przepraszam, że rozdział ie dodany wczoraj, ale miałam zawody łucznicze i się nie wyrobiłam xd Ogólnie to dziekuję bardzo az komentarze, nawet nie wiecie jak one motywują do pisania.... ;D PS Następny rozdział, pojawi się jak będzie ponad 10 komentów. ^^ Wiem, wiem szantażuje xd

sobota, 4 sierpnia 2012

rozdział 5



5 rozdział


 Trzask łamanej za moimi plecami gałązki, jeszcze bardziej mnie przestraszył. Spojrzałam podejrzliwie za siebie w stronę zagajnika ostrokrzewów i paproci.Przez zbity gąszcz
gałęzi widziałam jedynie przemykające cienie. Dopiero wtedy zdałam sobie sprawę z tego, jak bardzo oddaliłam się od domu. W żołądku wezbrał mi się irracjonalny lęk.
Czułam,że obserwowały mnie 2 osoby. Nie widziałam ich teraz, postacie schowały się w najciemniejszych zakamarkach parku. Zrobiłam krok w tył. Starałam się przekonać
samą siebie, że nie ma się czegoś bać, ale serce zaczęło bić coraz mocniej. Szelest liści opadłych z drzew i kolejny złowrogi trzask, który rozbrzmiał zdecydowanie
bliżej niż pierwszy, sprawiły, że zapragnęłam pobiec w stronę domu. Niestety, nogi miałam jak z waty.Drzewa, niczym zdradliwi i złowieszczy wrogowie obserwowały mnie
, a czas jakby się zatrzymał. Z przerażeniem w oczach zrobiłam kolejny krok w tył. Właśnie wtedy z gąszczu wyłoniły się dwie czarne sylwetki zakapturzonych i
zamaskowanych mężczyzn. Zbliżali się powoli, wpatrując się we mnie przeszywającym i hipnotyzującym wzrokiem. Byli już bardzo blisko mnie, dzieliło nas jedynie parę kroków.
- Mamusia, nie mówiła, żeby nie chodzić o tej porze samej do tak niebezpiecznego miejsca ? - odezwał się jeden z nich.
- Niegrzeczna, takie lubimy - odpowiedział wyższy z nich z zadziornym uśmiechem.Przybliżając się jeszcze bardziej, tak że byli na wyciągnięcie ręki.
- Boisz się ? - szepnął mi do ucha, okrążając mnie z każdej strony.
- Nie - twardo odpowiedziałam, próbując, by w głosie nie czuć było ani nutki strachu.
- Oooo..A więc jest ciepła noc, po co ci ta bluzka - powiedział powoli, gwałtownie zrywając ze mnie t-shirt. Nagle przeszył moje ciało zimny powiew wiatru.
- Puść mnie - zaczęłam,  krzyczeć,wołać o pomoc. Jednak nic to nie dało, gdyż szybko włożyli mi jakąś brudną szmatę w usta, tak żebym nie mogła wydusić z siebie
żadnego słowa, dźwięku.
- Jeszcze jeden, taki numer, a nie będziemy dla ciebie tacy łagodni, jak do tej pory - syknął jeden z nich.
Z przerażeniem, próbowałam uwolnić się z jego uścisku. Byłam jednak za słaba, powoli traciłam siły. Oni zaś coraz głośniej się śmiali, bawiąc się mną jak zabawką.
- To, co teraz zdejmujemy, z tej ślicznotki ? - powiedział z szyderczym śmiechem.
 Miałam nadzieję, że to jedyny okropny koszmar. Chciałam zasnąć i już nigdy się nie obudzić. Byle, by nie patrzeć ponownie na zamaskowane twarzy mężczyzn. Chciałam
już się poddać, przestać się ciągle wyrywać, gdy w oddali zobaczyłam zbliżającą się jeszcze jedną sylwetkę.
- Zostawcie ją - powiedział donośnie owy mężczyzna. Od razu poznałam głos chłopaka. W głębi duszy się ucieszyłam, jak  nigdy dotąd, że Niall mnie tu znalazł, ale z
drugiej strony bałam się , że mu też mogą coś zrobić.
- No, no. I co nam zrobisz Romeo ? - powiedział mężczyzna, podchodząc do niego. - Nie boisz się o tą swoją śliczną buźkę ?
Niall nic nie odpowiedział, tylko z zamachem uderzył napastnika, który lekko się zachwiał, zatykając ręką nos, z którego sączyła się krew.
- Taki mocny jesteś ? A więc pokaż młody na co cię stać - mówiąc to ponownie podszedł do Irlandczyka zadając mu cios w brzuch. Niall się skulił, pozostając w tej pozycji
parę chwil, podczas gdy mężczyźni się śmiali i z niego szydzili.
- Szybko się wyłamałeś - powiedział, okrążając go w okół.
- Jeszcze zobaczymy - powiedział Niall głosem, który przeraziłby nie jedną osobę. Nigdy nie usłyszałam, jak mówił takim tonie. Zaraz po wypowiedzianym zdaniu
zaczęła się szarpanina. Walka była mniej więcej wyrównana, chodź widać było, jak NIall jest cały poturbowany. Drugi napastnik przyglądał się temu z daleka cały czas mocno
zaciskając swoje dłonie na moich barkach. Czułam, jak słabnę, było mi zimno. Nagle moje oczy spowiła mgła, która po chwili całkowicie ogarnęła widok przede mną.

* nieokreślony czas później*

Otworzyłam ponownie oczy. Byłam zdezorientowana. Przede mną nie rozpościerał się już ciemny park, lecz pusta ulica oświetlona światłami. Co pewien czas przejeżdżały
jedynie pojedyncze samochody. Dopiero teraz zorientowałam się, że ktoś mnie niesie na rękach. Obróciłam głowę w kierunku tej osoby. Nie bałam już, podświadomie
czułam się bezpieczna.
- Niall ?
- Ooo.. już się obudziłaś - powiedział, uśmiechając się do mnie.
- Gdzie ja jestem ? A oni.. Co się stało ? - zalałam go masą pytań. Nic nie pamiętałam od tamtego momentu.
- Później ci wszystko opowiem, teraz się tym nie przejmuj. Chłopaki poszli do kina, więc raczej wrócą później. Zaprowadzę cię do nas, żebyś odpoczęła.
- Dziękuje, a i możesz mnie puścić, bo pewnie już długo mnie tak niesiesz - uśmiechnęłam się promiennie, patrząc mu w oczy.
- Eeee tam , mi to w ogóle nie przeszkadza , ale jeśli chcesz ... - powiedział to, powoli stawiając mnie na ziemię. Lekko się zachwiałam.
- Jesteś pewna,że pójdziesz sama ?
- Tak, to tylko chwilowe. Nagle moje ciało przeszył nieprzyjemny dreszcz. Miałam na sobie jedynie podartą bluzkę. Niall od razu to zobaczył. Zakładając na moje barki
swoją bluzę, która przyjemnie pachniała jego perfumami.
- Jesteś kochany - powiedziałam, a na jego twarzy zagościł szeroki uśmiech. Zauważyłam wtedy, że miał mocno podpuchniętą wargę, a spod brwi ściekała strużka krwi.
- Boże, co oni ci zrobili ?
- To nic takiego, ważne, że ci się nic nie stało.
- Jak się tam w ogóle znalazłeś ?
- Wiesz.. Chłopaki wyszli, a ja nie chciałem tak siedzieć sam w domu, więc wyszedłem na spacer. Poukładać sobie w głowie parę spraw. I na szczęście przechodziłem
niedaleko i usłyszałem głos wołający o pomoc.
- Nawet, nie wiem jak ci dziękować.
- Nie musisz nic robić, alboo choociaż możesz dać mi się zaprosić na wycieczkę po Londynie. Chętnie bym cie oprowadził - powiedział, niezręcznie poprawiając włosy.
- Yhhh.. No.ee.. Nie wiem jak to powiedzieć.
- Rozumiem, nie nalegam jeśli nie chcesz.
- Nie o to chodzi, bardzo chciałabym się z tobą spotkać, ale... zaproponował mi już to dziś Harry i się zgodziłam. Mam nadzieję, że rozumiesz. Przepraszam, tyle dla mnie
zrobiłeś, a ja...
- Nie szkodzi, rozumiem - w głębi duszy wiedziałam, że jest mu smutno. Na szczęście zbliżaliśmy się już do domu, gdzie mieszkało całe One Direction.
- No to jesteśmy na miejscu - powiedział wskazując na ogromna willę z dużym basenem na zewnątrz, otwierając drzwi, bym weszła do środka.
 Wnętrze było nowocześnie urządzone, a na półkach stało mnóstwo wspólnych zdjęć chłopaków. Przyjrzałam się każdemu po kolei. Były ustawione od najstarszego do
najmłodszego. 2 lata , tak mało, a tak wiele osiągnęli.Gdyby nie X Factor, kto wie , co teraz by robili.
- Czuj się, jak u siebie w domu - powiedział NIall, robiąc herbatę.
Skierowałam się wzdłuż długiego korytarza. Jedne z drzwi były otwarte,zajrzałam więc do tego pokoju. Był pomalowany na zielono a na ścianach wisiały krajobrazy
Anglii i Irlandii. Na przeciwko mnie stało ogromne łóżko z kołdrą, na której widniała czterolistna koniczyna. Nie miałam żadnych wątpliwości, że jest to pokój mojego
wybawiciela.Usiadłam na łóżku, rozglądając się ponownie po salonie. Przyglądając się tak każdemu szczegółowi do pokoju wszedł NIall, trzymając dwie gorące herbaty.
- Proszę, to cie trochę ogrzeje - powiedział, wręczając mi kubek z piciem.
- Zagrałbyś może na gitarze ? - niepewnie spytałam, zawsze lubiłam słuchać w internecie jak grał na tym instrumencie.
- Jasne, a co byś chciała posłuchać ? Czekaj wiem już co, jeszcze nikomu tego nie pokazywałem ani nie śpiewałem, więc jeśli chcesz będziesz pierwsza - uśmiechnął się
szyderczo, biorąc gitarę, po czym usiadł koło mnie po turecku.
- Czekam blondynku - powiedziałam czochrając go po jego farbowanych włosach.
- Tylko nie jest jeszcze dokończono mam na razie część.
- Nie szkodzi i tak się nie mogę już doczekać i obiecaj mi, że kiedyś też mnie nauczysz grać  - powiedziałam , zaczesując włosy w niezgrabnego koka.
- Obiecuję - powiedział, śmiejąc się.

I’m broken, do you hear me?
I’m blinded, ‘cuz you are everything I see
I’m dancing, alone
I’m praying
That your heart will just turn around
And as I walk up to your door
My head turns to face the floor
Cause I can’t look you in the eyes and say

When he opens his arms and hold you close tonight
It just won't feel right
Cause I can love you more than this, yeah.
When he lays you down I might just die inside
It just don’t feel right
Cause I can love you more than this
Can love you more than this

Wszystko to śpiewał z wielkim zaangażowaniem i pasją ,  patrząc mi w oczy. Wszystko to, co robił było takie prawdziwe, bez żadnej nuty fałszu. Po prostu czułam,
że każde jego słowo, płynie głęboko z jego serca.
- I jak ?
- To było świetne, dawno to zaczęłeś pisać ?
- Nie uwierzysz, ale dzisiaj...Jest ona pewną dedykacją dla  osoby, którą poznałem bardzo niedawno - powiedział, uśmiechając do mnie znacząco.
 Nie wiedziałam co odpowiedzieć, nie byłam do końca pewna o kim mówił, czy to byłam Ja ? Nie, raczej nie, przecież poznaliśmy się zaledwie rano, ale kto wie...
Moje rozmyślenia przerwały odgłosy dobiegające z zewnątrz. Bez problemu rozpoznałam radosne okrzyki pozostałej czwórki One Direction.
- Szybko przyszli - powiedział zdziwiony Niall, spoglądając na zegarek.
- Chyba trzeba będzie do nich pójść - powiedziałam.
- Eeee... tam zostańmy tutaj sami, jak do tej pory - odparł, rozkładając się  na łóżko.
- No chodź - powiedziałam, śmiejąc się i ciągnąc go za rękę.
- No dobra, jeśli aż tak ze mną nie chcesz przebywać sam na sam - powiedział uśmiechając się. Po tych słowach ociężale podniósł się i razem poszliśmy do reszty chłopaków.

*Niall*

Czułem się nareszcie szczęśliwy, zaśpiewałem jej to, co stworzyłem w niecałe 2 godziny. Dla niej i o niej, nie powiedziałem jednak jej tego. Nie wiem dlaczego, może to
nie był jeszcze odpowiedni moment ? Mimo to, rozpierała mnie radość, no tak aż do chwili, kiedy wrócili do domu. Ten czas z nią spędzony, musiałem przerwać, bo
wrócili, zdecydowanie za szybko. Wtedy przypomniałem sobie o tym co powiedziała mi Klaudia. Harry , no właśnie ...
- Sieee... Oooo Klaudia, miło nam Cię tu widzieć - powiedział Louis.
- Jej Niall, co ci się stało ? - spojrzał na mnie Liam.
- Nic takiego, zwykłe zadrapania - powiedziałem puszczając oczko do Klaudii
- Jak chcesz, ale ja to bym opatrzył - odparł, kręcąc głową.
- Nie trzeba wszytko jest ok. Może zrobimy jaką kolację - powiedziałem, poruszając brwiami.
- To ja może nie będę wam już przeszkadzać- powiedziała Klaudia.
- Nawet, tak nie myśl, zostajesz tu, już jest noc - powiedziałem stanowczo. Nie chciałem, by coś jej się znowu przydarzyło. A tym bardziej,
by znowu natrafiła na tych dupków.
- Naprawdę nic mi nie będzie, poradzę sobie - powiedziała z prawie niezauważalnym uśmiechem.
- No dobra, ale nigdzie sama nie idziesz - odezwał się Harry. - Odprowadzę cię - powiedział.
- Ale, naprawdę... - z nami nie wygrasz zaśmiał się Louis z Zaynem.
 Zmroziłem Harrego stanowczym wzrokiem, a on jedynie wzruszył ramionami, wskazując na to, że nie wiedział o co mi chodzi. Byłem na niego zły, nawet wściekły, mimo, że
nic takiego nie zrobił. Jednak to ja chciałem wiedzieć, czy bezpiecznie dojdzie, że po prostu nic się jej nie stanie. Nie mogłem jednak nic zrobić, więc przyglądałem
się, jak Klaudia z każdym się żegna, aż doszło do mnie.
- Miło było spędzić z tobą ten czas - szepnąłem jej do ucha. Ona się tylko delikatnie uśmiechnęła i bezgłośnie odpowiedziała - Mi też. Po czym zniknęła z Harrym za
wielkimi frontowymi drzwiami. Jej te, jakże 2 słowa poprawiły mi humor, jednak i tak miałem pewne obawy.

* Klaudia*

Wyszliśmy na dwór, było już kompletnie ciemno, padał lekki deszcz.
- Jak się znalazłaś u nas ? - spytał niepewnie Harry.
- To długa historia, kiedyś na pewno ci opowiem - powiedziałam, spoglądąjąc się na bluzę, którą miałam cały czas na sobie.
- Rozumiem. Zapadła nieręczna cisza. Harry patrzył przed siebie, najwyraźniej intensywnie o czymś rozważając.
- O czym myślisz ? -spytałam.
- O wszystkim, o tym co było i będzie. Odwrócił głowę w moją stronę. Wiesz czasem zastanawiam się, co by było, gdybym nie dostał się do X Factor. Jakie byłoby teraz
moje życie. Czasem brakuje mi tej normalności, spokojnego wyjścia do kina, gdzie nie jestem nagle oblegany grupą fanów. Oczywiście wiele im zawdzięczam, kocham każdego
z nich, ale w niektórych momentach po prostu mnie to przerasta.
- Zawsze możesz liczyć na swoich przyjaciół, no i na mnie - powiedziałam z uśmiechem.
- Dziwne , jeszcze rano się nie znaliśmy, a czuje się jakbyśmy się znali od lat.
- Tak też mam takie wrażenie - oboje się zaśmialiśmy. Byliśmy blisko już naszego domu.
- Dziękuje, za odprowadzenie - powiedziałam, stojąc naprzeciwko niego.
- Zaszczyt po mojej stronie - odparł, teatralnie się kłaniając.
- A, więc muszę już iść.
- Tak bez pożegnania ? - obruszył się loczek. Podszedł, przytulając mnie.
- Chcesz mnie udusić ? - zaśmiałam się.
- Ależ skąd, kogo ja bym jutro oprowadzał po Londynie - powiedział do mnie, przybliżając się na niebezpieczną odległość. Co sprawiło, że...

_____________________________________________________________________

Hej, przepraszam Was, że tak późno dodaje, obiecuje, że next pojawi się dokładnie za tydzień, a może nawet i szybciej ^^ ;D. Dziękuję za uwagi, w ten sposób mam nadzieję, że było teraz znacznie mniej błędów, bo sporo poświęciłam czasu by je po poprawiać xd ;) A tak ogólnie zapraszam do komentowania, no i jak minął wam lipiec ? ;D Może taki mały szantażyk ? Następny rozdział wstawię jak będzie ponad 10 komów ^^