widok jak z bajki, jednak nie do końca. Stałam po śrosku tego wszystkiego z słuchawkami na uszach, w samym centrum parku Skaryszewskiego w Warszawie, słuchając
muzyki mojego ulubionego boybandu. Lubiłam to miejsce, czułam jakby czas się tu zatrzymywał, chodziłam tu odkąd pamiętam, często rozmyślając nad różnymi sprawami.
Z daleka od pędzących, zapracowanych ludzi, którzy popadli w wir obowiązków.Każdy,by powiedział, że wszystko jest jak ze snu, że mieszkać w tak dość stosunkowo
wielkim mieście w porównaniu do innych miast w Polsce jest niemal tysiąc razy bardziej interesujące i ciekawsze niż w zwykłej, zacisznej wiosce. Każdy, co tak uważał
bardzo mijał się z prawdą , szarość uliczek i ciągłęgo ruchu mogła doprowadzić niejedną osobę do złego poczucia humoru. Od dawna marzyłam by wyjechać za granicę,
poznać świat, kulturę i historię innych kraji. W Polsce owszem miałam przyjaciół, ale brakowało mi jednak takiej najlepszej przyjaciółki, która zawsze by mi pomogła w
trudnych chwilach, mogłabym z nią rozmawiać o wszystkim, po prostu takiej na zawsze. Szłam alejami parku w stronę mojego miejsca zamieszkania, rozmyślając nad tym
wszytkim co dzieje się wokół mnie. W przeciągu niespełna 10 minut byłam już u siebie. Miałam dość spory dom, był cały zielony z czarnymi balustradami. Na podwórku
znajdował się olbrzymi dąb, na którym, gdy byłam mała razem z tatą zbudowałam domek na drzewie, w którym również często lubiłam przebywać ze swoimi myślami.Weszłam do
środka : Już jestem ! Nikt nie odpowiedział, w sumie nawet mnie to nie dziwiło. Rodziców nie było, z resztą jak zawsze cały czas tylko praca i praca. Odkąd pamiętam
zawsze dostawałam pieniądze na to, co chciałam, lecz nic nie zastępywało mi tego, czego mi najbardziej brakowało, czyli czasu spędzonego z rodziną, którego było
znacznie za mało. Zrobiłam kanapki z szynką, po czym skierowałam się w kierunku mojego pokoju. BYł pomalowany na fioletowo, na przeciwko drzwi stało biurko, a obok
niego tablica korkowa z przeróżnymi powieszonymi na niej kateczkami. Niedaleko znajdowała się również szafka z książkami i ubraniami,a powyżej niej półka z osiągnięciami
łuczniczymi. Na przeciwko tego stało łóżko, na którym leżał mój laptop i parę poduszek. Uruchomiłam żródło wiedzy współczesnego świata i tradycyjnie
na początku otworzyłam facebooka, było kilka powiadomień i wiadomości, szybko odpisałam i weszłam na fanpage One Direction. Kochałam ich poczucie humoru i to co tworzą.
Dzięki nim mam ochotę codziennie wstawać , żeby usłyszeć ich głosy. Poprzeglądałam parę nowości o nich. Oglądając tak zdjęcie za zdjęciem ich roześmianych pełnych radości
buzi, zobaczyłam post, w którym jedna z fanek podała bloga z opowiadaniem o nich. Nie miałam nic ciekawszego do robienia ,więc postanowiłam trochę poczytać. Gdy weszłam na stronę
ujrzałam,że w prawym-górnym rogu okna jest możliwość porozmawawiania z autorką tekstu na gg. Bez wahania do niej napisałam.Wydała się bardzo wesołą i sympatyczną
dziewczyną o tych samych zainteresowaniach . Miała na imię Samanta i tak samo jak ja uwielbiała 1D oraz chciała w niedalekiej przyszłości wyjechać z Polski. Mijały
tak tygodnie, a my coraz lepiej się poznawałyśmy. Bardzo ja polubiłam, żałowałam jednak, że mieszka tak daleko ode mnie.
* 2 miesiące później *
Wstałam o 7 rano. Był piątek. Wyjrzałam przez okno, niebo było błękitne bez żadnej chmurki. Ehhh... to już niedługo, westchnełam radośnie. Tak, to właśnie dziś miałam
zostawic szkolne mury mojego liceum. Z jednej strony się cieszyłam, ale z drugiej zostawiałam tam przecież wiele wspomnień i przygód. Szczerze mówiąc nie miałam nawet
planów na przyszłość, na żadne studia. No trudno nad tym bedę się martwiła póżniej, a teraz trzeba się nacieszyć wolnością i WAKACJAMI - pomyślałam, usmiechając się,
sama do siebie.
Uroczystość minęła dosyć szybko. Oczywiście nie obyło się bez łez i wzruszających porzegnań, miałam jednak przeczucie, że teraz będzie już coraz lepiej i że w
krótce przydarzy się coś niesamowitego... Gdy wróciłam do domu, zobaczyła na telefonie, że mam 10 nieodebranych połączeń od Sami. Od czasu poznania, często ze
sobą rozmawiałyśmy, wszystko byloby niemal idealnie, gdyby nie dzielace nas kilometry. No cóż, koniec tego pesymistycznego myślenia, czas zacząć cieszyć się życiem -
pomyślałam. Po mych jakże wspaniałych rozmyśleniach, postanowiłam, że oddzwonię do Samanty. Juz po pierwszym sygnale odebrała.
- Cześć, Klaudia - krzyknęła, radośnie - No hej , co taka radosna jesteś ? - spytałam. - Mam 2 wiadmości, jedna złą, a drugą dobrą. Od której zacząć ? - wszystko to
mówiła, równie wesoło jak przedtem.- No nie wiem, no dobra to od tej złej. - A więc będziesz sie musiała ze mną użerać przez następne kilka lat ! - Jak to ? - spytałam
kompletnie nic z tego nie rozumiejąc.
- Jedziemy do LONDYNU na studia !!! - krzyknęła to tak głośno, że niemal wysiadło mi ucho. Przez parę minut, stałam jak wryta, nic do mnie nie dochodziło,
byłam tak podekscytowana, że nawet nie wiedziałam co powiedzieć. W końcu zdolałam cos z siebie wydukać. z- Co ? Ale jak ? O Boże , naprawdę ? AAAAAAAAAA.... - dopiero
teraz wszystko do mnie dotarło, zaczęłam skakać po całym pokoju, nie mogąc sie powstrzymać z radości.- Halo, Klaudia, wszystko, ok ? - Ty sie pytasz, czy wszystko
ok ? Przecież to spełnienie marzeń, nawet nie wiesz jak się z tego cieszę. Tak w ogóle opowiadaj, jak to się stało, że tam jedziemy. - powiedziałam z przejęciem.
- No to tak. Pamiętasz mówiłam ci, że mam ciocię w Anglii, no nie ? - No tak.... - odpowiedziałam. - No właśnie, podobno dostała lepszą ofertę pracy w Norwegii, a
więc przeprowadza się tam prawdopodobnie na stałe już jutro. A, że nie chciała sprzedawać swojego domu, który stoji nie daleko LOndynu to postanowiła zrobić mi nie-
spodziankę i mi zaproponować, bym tam zamieszkała z jakąś koleżanką, bo od zawsze wiedziała, że to moje marzenie ! - JEj, ale super, a kiedy lecimy ? - spytałam
- Mamy zarezerwowany lot na 30 czerwca. - Zaraz, czekaj przecież to juz pojutrze ? - No właśnie, a więc pakuj się, bo świat na nas czeka ! Szczegóły o której się spotkamy
i gdzie ustalimy przez neta - powiedziała. - Jej, nie mogę się juz doczekać.Lecę się pakować.Pa - odpowiedziałam z bananem na twarzy. - Pa - usłyszałam
odpowiedź Sami, po czym odłozyłam komórkę na biurko. Zostało mi jeszcze poinformować rodziców i zapytać o zgodę. Zeszłam, więc po kręconych schodach na dół do salonu,
gdzie siedzieli z młodszym bratem.Pokój był pomalowany na brązowo i kremowo. Po prawej stronie znajdował sie kominek, a nad nim kilka rodzinnych zdjęć.
Obok stały ciemno-brązowe meble i telewizor. Natomiast na przeciwko skórzane kanapy z małym stolikem na kawę i ciastka. - Mam do was pytanie - zaczełam.
Pytaj córciu, wiesz, że zawsze możesz na nas liczyć - powiedziała mama. - No bo jest taka możliwość, żebym studiowała w Anglii - powiedziałam niepewnie.
- Naprawdę jak się cieszę, zwiedzisz inny kraj, to wspaniale - powiedział entuzjastycznie tata. Opowiedziałam im
wszystko, co, jak i gdzie. Mama poparła tylko to , mowiąc, żebym sie nie martwiła, bo wszystkie koszty finansowe oni pokryją. No tak spodziewałam się
trochę takiej reakcji, ale tym lepiej dla mnie.Często miałam wrażenie, że mało ich obchodzę, że najlepiej byłoby dla nich, bym nie zawracała im w ogóle głowę.
Zapewne, dlatego dawali mi to co chciałam,nie byłam jednak rozpieszczona czy też rozkapryszona jak małe dziecko. Starałam sie panować nad tym, by pozycja ojca i matki
nie wpływała na moje zachowanie.Weszłam do pokoju w ręce trzymając walizki, wyciągnięte po drodze z duzej lustrzanej półki. Otworzyłam swoją szafę powoli zaczynając
wszystko pakować, gdy byłam w połowie postanowiłam chwilę odpocząć. Weszłam na facebooka, skąd dostałam wiadomość od Sami " Hej, lecimy w piątek liniami LOT o 10.00,
spotkajmy
się, więc jakoś o 8.00 przy kawiarni. Pa ;*". Przejrzałam jeszcze kilka stron plotkarskich, na którym przykuł mnie jeden z artykułów dotyczący One Direction, że
kończy się im trasa po Ameryce i wracają w piątek do Londynu.Byłam z tego powodu bardzo zadowolona, bo kto wie może uda mi się ich spotkać na lotnisku i
zrobić wspólne zdjęcie. Pełna entuzjazmu nadchodzących dni , zasnęłam na łóżku nie wiedząc jeszcze jak zmieni się moje życie po wylocie z Polski.
Następnego dnia obudziłam sie o 10.00.Leniwie przeciągając się w łóżku rozmyślałam, co dzis należy zrobić przed wyjazdem. Postanowiłam w końcu, że przejde się na
szybkie zakupy, a potem spotkam sie z przyjaciółmi, by się porzegnać.Zwlekłam sie z łóżka, kierując się do łazienki. Weszłam do niej spoglądając w duże lustro.Moje
brązowe włosy stały na wszystkie strony, a blada cera jeszcze bardziej upodabniała mnie do wampira.Jednym słowem wyglądałam jak potwór. Wziełam
szybki prysznić, po czym założyłam czarne rurki, białą bokserkę, czerwono-granatową basebollówkę i granatowe vansy.
Po trzy godzinnych zakupach z cała pewnością mogłam stwierdzić, że kupiłam wszystko co miałam zamierzone. Byłam zmęczona i najchetniej wróciłabym do domu, ale nie
mogłam przeciez zostawić tu tak moich przyjaciół, nawet bez porzegnania. Udałam się, więc do skate parku, gdzie bylismy wszyscy umówieni. JUż z daleka zobaczyłam
sylwetki 4 znajomych. - Cześć ! - usłyszałam ich głosy - Hej, co u was ? - spytałam. - Wszystko, ok, ale to ty opowiadaj co się stało, że tak szybko chciałaś się z nami
spotkać - powiedział Kuba. A.. no więc,ten no.. - nie wiedziałam, jak im to powiedzieć, zawsze mogłam na nich liczyć i trudno mi było ich tak teraz zostawiać. - No,
powiedz wreszcie, czy mamy zgadywać.... Pewnie wygrałaś w totka i nie wiesz, jak przekazać, że oddajesz nam połowę kasy - powiedziała uśmiechnięta Paulina,
spoglądając na Olę. - Nie do końca, a więc wyjedżam do LOndynu na studia, prawdopodobnie na stałe - wydusiłam, to z siebie na jednym oddechu. Wiedziałam, że będzie trudno, ale
nie zdawałam sobie sprawy, że aż w takim stopniu. - Ale, jak to , tak poprostu - rzekł dotąd milczący Kamil. To właśnie z nim spędzałam chyba najwięcej czasu z całej
paczki, znaliśmy sie od dziecka. Zawsze mi doradzał we wszystkim, mimo, że nie mam starszego rodzeństwa on mi je po części zastąpywał.Przeleciały mi przed oczami wszy-
stkie spedzone razem dni, miesiące, lata. Poczułam jak łzy powoli napływaja mi do oczu. - Ej nie płacz, co się stało - spytał Kamil z smutną twarzą, widać było, że
nie podoba się mu pomysł mojego wyjazdu. - Nie nic, wszystko w porządku, w końcu spełnie swoje marzenia, ale po prostu nie potrafię tak was tu zostawić, za duzo prze-
żylismy i będe za wami bardzo tęsknić. - My za Tobą rónież, pamiętaj , że nadal możesz na nas liczyć i jak będzie odwiedzała czasem Polskę, nie zapomnij do nas wpaść-
powiedziała Ola. - Oczywiście, zawsze będziecie bliscy mojemu sercu, to z wami spędziłam najwspanialsze chwile mojego życia. Wszyscy się na koniec przytuliliśmy, po
czym oddalili się, znikając za zakrętem, jedynie Kamil jeszcze został. - Jestes pewna na ten wyjazd ? - spytał mnie ze smutną miną. - Wiesz, to moja życiowa szansa,
nie mogę jej znarnować. - Ehh... jesli tak , to nie będę ci zamykał furtki to szczęścia, ale chciałbym byś wiedziała, że zawsze o tobie będe pamiętał, mówiąc to głęboko
patrzył w moje oczy, biorąc moją ręke i przykładając ją w kierunku swojego serca, po czym ponownie, tym razem mocniej mnie przytulił i pocałował w policzek.
Trzymaj się mocno i konieczie wysyłaj listy. - Na pewno będziemy
utrzymywac kontakt. Pa. - Pa - odpowiedział niebieskooki chłopak. Oddaliłam się powoli do domu, czułam jak Kamil odprowadzał mnie wzrokiem, aż nie znikłam mu z pola
widzenia. Gdy byłam już w domu dopakowałam walizki do końcu, poszłam wziąć długi prysznic, po czym bezładnie opadłam na łóżko, od razu zasypiając.
Klaudia wstawaj, bo się spóźnisz - usłyszałam głs mojej mamy dobiegający zza drzwi. Spokojnie, już się szykuję.Zsunełam się ociężale z łóżka, spoglądając na zegarek.
Co ??? - krzyknełam, widząc , że jest już grubo po 7, a przecież byłam umówiona z Samantą o 8. Prędko zajełam łazienkę, wziełam szybki prysznic i zrobiłam delikatny
makijaż. Ubrałam się w http://kokardka1115.pinger.pl/m/7566009/zestawy-ubran , po czym zbiegłam do kuchni, biorąc po drodze moje walizki.Postanowiłam, że sniadanie
zjem już w kawiarni. Nadszedł czas porzegnać z najbliższymi.Najpierw mama, później tata, a na końcu mój brat, z którym zawsze się sprzeczałam, ale teraz do mnie
doszło, że może mi go brakować. Wyszłam na dwór spoglądając ostatni raz na mój rodzinny dom, miejsce w którym się wychowałam, przeżyłam dzieciństwo i wiele innych
wspaniałych wspomnień. Poczułam, jak pojedyncza łza spływa po moim policzku, wziełam się jednak w garść i zamówiłam taksówkę. Na miejscu byłam pół godziny później.
Byłam spóźniona parę minut, więc prędko popędziłam do kawiarni naprzeciwko lotniska. Gdy weszłam już do pomieszczenia, zobaczyłam, że macha do mnie dziewczyna o
brązowych włosach i oczach z wielkimi rumieńcami na policzkach, tak to była Samanta. Dzięki niej tu teraz jestem, a za chwilę będę siedziała w samolocie lecąc do
kraju, o którym kiedyś mogłam tylko pomarzyć. Bez wachania do niej podeszłam, siadając na wolnym siedzeniu, zamawiając po drodze rogalika z capuccino. - Hej, myślałam,
że już zaspałaś - uśmiechneła się Sami. - Po części tak - powiedziałam odwzajemniając uśmiech. - Ehh... już niedługo LOndon Eye, big ben, centra handlowe i to za
niecałe 4 godziny - entuzjastycznie mówiła moja wybawczyni.- Tak, nie mogę w to nadal uwierzyć, jeszcze tydzień temu siedziałam u siebie zastanawiając się nad jakimiś
studiami w Polsce, a teraz jestem tu... A tak w ogóle słyszałaś, że One Direction kończy trasę po Ameryce i przyjedżają też dzisiaj do Angli - powiedziałam.
- Naprawdę to znakomicie, może trafimy na nich i dostaniemy autografy- ekscytowała się Samanta. Tak, też o tym pomyślałam, no ale żeby tak było musimy się już zbierać,
bo jeszcze nam samolot ucieknie i nici z tego naszeego spotkania chłopaków. Racja, chodźmy już. Dopiłam kawę i wrócilismy na lotnisko. W oddali słychać było głos z
głośników, że pasażerowie lecący do Anglii liniami LOT o godiznie 10.00 proszeni są na pokład samolotu.W mgnieniu oka znależliśmy się w wygodnych fotelach. Siedziałam
przy oknie, a obok mnie Samanta. Gdy unieslismy sie w górę, podziwiałam kraobrazy. Wszystko wydawało się takie malutkie,drzewa, rzeki, pola.Ciekawe, jak będzie w Anglii,
czy sobie poradzę ? Z zamyśleń wyrwała mnie jakaś kobieta siedząca przede mną, która wybitnie głośno mlaskała jedząc kanapkę. Zirytowana tym odgłosem włożyłam słuchawki
puszczająć z playlisty "I Want" zasypiając. Z snu obodził mnie głos oznajmiający, że lądujemy.Obie z Samantą niecierpliwie się wierciłysmy na fotelach.Wyjrzałam przez
okno. Wszystko stawalo się z sekundy na sekunde większe.W końcu kółka samolotu stykały się z Ziemią, a my mogliśmy spokojnie z niego wysiąść.
______________________________________________________
Siema ;> Postanowiłam jednak, że dodam tu 1 rozdział teraz przed obozem, żeby trochę zachęcić, żeby ktoś tu później wrócił, a więc oto 1 rozdział, resztę będę dodawała regularnie jakoś od połowy lipca ;D Jeśli to czytasz prosze daj koma, bo one mnie motywują do dalszego pisania ;> ^^