środa, 22 sierpnia 2012

Ohhhh Yeaaa .! ;D

Heja. W sumie to zdałam sobie sprawę, że nie chce mi się kończyć tego bloga, bo jest świeży i go niedawno zaczęłam prowadzić ;>>. A więc tak 25 lipca jadę na tydzień do Kołobrzegu. Postaram się dodać 1 rozdział do tego momentu, a później jak przeczytałam w jednym z komentarzy postaram się pisać częściej ;). A więc po powrocie rozdziały będą pojawiać się co 3 dni. Nie będą one może mega długie wtedy, ale będą częściej ;D. Zgadzacie się na taki układ ? Pozdrawiam, Klaudia ;* <3

niedziela, 19 sierpnia 2012

Ważne ...

Hej, zastanawiam się czy dalej prowadzić tego bloga, no bo jeśli go czyta b. mało osób, to czy jest sens ? Więc pomóżcie mi się zdecydować, pokażcie pod tym postem, że to czytacie. Dodajcie jakikolwiek komentarz, bylebym wiedziała, że ktoś czeka zawsze na nowy rozdział, dalsze losy Klaudii i 1D. Dzieki i pozdrawiam ;)

niedziela, 12 sierpnia 2012

rozdział 6



6 rozdział 


- Ależ skąd, kogo ja bym jutro oprowadzał po Londynie - powiedział do mnie, przybliżając się na niebezpieczną odległość. Co sprawiła, że czułam jego każdy oddech.
Szybko się jednak odsunęłam.
- A więc do zobaczenia - powiedziałam, powoli oddalając się w kierunku domu.
- Do zobaczenie - powtórzył Harry, odprowadzając mnie wzrokiem do drzwi.
 Weszłam do środka. Samanta siedziała na kanapie i oglądała komedię romantyczną. Gdy mnie zauważyła, odwróciła głowę.
- Gdzie byłaś ? Coś się stało ?
- Nie - odpowiedziałam , uśmiechając się, by niczego się nie domyśliła.
- Przecież widzę.
 Nic, nie można przed nią ukryć. Prawdziwy przyjaciel to ktoś, kto widzi ból w twoich oczach, podczas kiedy cała reszta wierzy w twój uśmiech na twarzy. Czy Samanta,
była moim prawdziwym przyjacielem ? Zdecydowanie, zawsze wiedziała, jak coś mi dolegało, jak nie wiedziałam jak postąpić. Teraz nie było inaczej.
- Ehh... to dłuu..
- Mamy czas - powiedziała szybko, dając znak, bym usiadła koło niej. Opowiedziałam jej wszystko, od spaceru po ciemnym parku, gdy Niall mnie uratował, aż po
pożegnanie z Harrym.
- Pewnie, nie wiesz, co o tym masz sądzić. Z jednej strony Nialler, z drugiej Harry.
- Dokładnie - powiedziałam zamyślona, spoglądając za okno.
- Wiesz.. Najpiękniejszych chwil w życiu nie zaplanujesz, one przyjdą same. Po prostu musisz na nie cierpliwie poczekać. A szczęście znajdziesz tam, gdzie najmniej
się go spodziewasz. Pamiętaj - powiedziała mocno mnie przytulając.
- Dziękuję, że jesteś.
 Po tych słowach, poszłam do łazienki. Wzięłam kąpiel i położyłam się do łóżka. Leżałam tak, spoglądając przez okno na gwieździste niebo. W oddali zobaczyłam
spadającą gwiazdę. Zamknęłam, więc oczy cicho wypowiadając życzenie. Jakie było ? Nie powiem, bo się nie spełni (;P).
 Następnego dnia obudziły mnie promienie słoneczne. Dość nietypowa pogoda, jak na Londyn. Wstałam, wzięłam rzeczy i skierowałam się do łazienki, po drodze spoglądając
na zegarek. Była już 12, w końcu się wyspałam. O 15  przyjdzie Harry, więc miałam jeszcze sporo czasu. Gdy się ubrałam zeszłam na dół. Nikogo nie było, zapewne moja
współlokatorka, jeszcze spała. Włączyłam telewizor, przelatując po wszystkich kanałach. Nic jednak ciekawego nie znalazłam, więc udałam się do kuchni zrobić śniadanie.
 Gdy smażyłam naleśniki, w drzwiach pojawiła się Samanta.
- O już wstałaś, czemu tak wcześnie ?
- Wcześnie ? Jest już po 12 - zaśmiałam się.
- No przecież mówię, że wcześnie, o tej godzinie zazwyczaj sobie jeszcze smacznie chrapię. Tu byłoby tak samo, gdyby nie ten zapach -  podeszła do patelni, biorąc przy
niej głęboki wdech. Zjedliśmy obiado-śniadanie, po czym postanowiłam, że się jeszcze przejdę. Wyszłam, słońce było już wysoko na niebie. Nie znałam jeszcze tej
okolicy, więc ruszyłam przed siebie wąską uliczką. Szłam przed siebie, nie wiedziałam gdzie idę, ale nie przeszkadzało mi to. Ostatnio dużo dzieje się w moim życiu.
Czy to dobrze ? Nie wiem, po części na pewno tak. W końcu poznałam słynne One Direction, o którym marzy sporo nastolatek. Przechadzałam się tak, gdy poczułam, jak
ktoś zakrywa mi oczy.
- Zgadnij kto to ? - powiedział, roześmiany głos. Wszędzie poznałabym ten akcent.
- Niall, Liam ? Co tu robicie ?
- A więc Harrego siostra miała wypadek i musiał jechać szybko do szpitala. Kazał Cię mocno przeprosić - powiedział Liam.
- Rozumiem, to coś poważnego ?
- Nie wiadomo - odezwał się Niall.
- Słuchajcie, ja muszę lecieć. Umówiłem się z Louisem i Zaynem na mecz na konsoli - uśmiechnął się, po czym żegnając znikł za zakrętem.
- Czemu mamy marnować taki piękny, idealny do zwiedzania dzień. Może skusisz się na oprowadzenie po Londynie z Panem Horanem ? - spytał się, śmiesznie poruszając brwiami.
- To co na początek Panie przewodniku ?
- Jak to co ? London Eye ! - powiedział, ciągnąc mnie za rękę. Szliśmy rozmawiając i nieustannie się śmiejąc. W końcu byliśmy na miejscu, a przed moimi oczami ukazał
się piękny widok.
- Jej, jak tu pięknie.
- A jeszcze piękniej na górze - powiedział, wskazując na London Eye. - Chodź, obejrzymy wszystko wyżej.
- Naprawdę, wejdziemy tam ?
- A co myślałaś, że tak zacny przewodnik jak ja ominie coś tak wspaniałego ? - zaśmiał się po czym, zmierzyliśmy w stronę wskazanego miejsca.
  Chwilę później siedzieliśmy już na miejscach.Miejsca były wygodne, a widok z nich był wprost zniewalający.
- Wiesz, czasem zadaję sobie pytanie czy warto o coś walczyć do końca. Czy nie tracimy bezsensownie sił na coś, co nigdy się nie spełni - powiedziałam.
- Pytasz sie mnie czy warto ? Odpowiem ci, że zawsze, bo jeśli cholernie ci na czymś zależy, uprzesz się i zaprzesz samego siebie, stawisz czoło swoim słabościom i
przeciwnościom losu, to możesz wszystko, a nawet więcej - odparł uśmiechając się do mnie. To co mówił było piękne, widać było, że płynie to z jego serca. Do tej
pory  znałam jego historię tylko z internetu.Myślałam wtedy, że wiem o nim wszystko, ale z godziny na godzinę, którą z nim przebywałam, zauważyłam, że to co jest
zamieszczone na różnych portalach. To tylko mała namiastka tego, kim on jest, jaki jest. Był inny niż inni.

*Niall*

Te chwile mogłyby trwać wiecznie. Oczywiście nie chciałem się bawić kosztem Harrego, że on nie mógł się spotkać. Ale czy to, że ja to zrobię, to coś złego ? Raczej nie.
Nagle z zamyśleń wyrwały mnie słowa Klaudi, nad którymi pojawiło sie wiele myśli.
- Boisz się czegoś ? - zapytała.
 W jednej chwili w głowie pojawiły się setki myśli : boję się tego, że będę zwykłym szarym człowiekiem. Tego, że nie spotkam osoby, która uczyni moje życie wyjątkowym.
Także tego, że nie będę w stanie dawać radości osobom, które kocham. Boję się życia...Ale najbardziej boję się tego, że nigdy nie zrozumiesz, co chcę ci powiedzieć,
że kocham cię odkąd cię poznałem, bo jest to dla mnie za trudne.
- Boję się, że się za szybko ściemni i nie zdążymy pójść jeszcze do wielu miejsc - odpowiedziałem. Bałem się jej powiedzieć prawdę, nie potrafiłem ...
- No co ty dopiero 16, jeszcze sporo czasu - powiedziała, uśmiechając się.
- Taaak, ale przy tobie on znacznie szybciej leci.. - pomyślałem. - No to teraz, następna część wycieczki - powiedziałem, kiedy już staliśmy na ziemi. Jednak myślami,
cały czas byłem nad jej pytaniem. Może, mogłem powiedzieć, to co myślałem ? Ehh....
 Następnie udaliśmy się na zakupy do Harrods. Biegaliśmy po całym centrum handlowym. Wszyscy się na nas patrzyli, jak na dziwaków, ale nas to po prostu nie obchodziło.
Liczyła się zabawa i jak najlepiej spędzony czas. Później wybraliśmy się pod Big Ben i jeszcze parę miejsc.
- Londyn to piękne miasto - powiedziała, spacerując po Most Tower Bridge.
- Zdecydowanie. Jestem wdzięczny losowi, za to jakie mam życie. Chodź czasem przychodzi taki moment, kiedy uświadamiam sobie, że już nigdy, nie będzie tak,
jak kiedyś. Mimo iż, to co teraz robię kocham i nigdy nie zamienił na coś innego.- powiedziałem, uśmiechając się równocześnie podchodząc na krawędź mostu.
- Kiedyś też tak powiem, jak zobaczysz mnie na wielkiej scenie wśród aktorów najwyższej ligi - zaśmiałem się.
- Chcesz grać ?
- Jasne, to takie moje małe-wielkie marzenie.
- To co może próba ? - spytałem, przysuwając się do niej.
- Co, jaka próba ?
- Zaufaj mi - szepnąłem do jej ucha. Delikatnie skierowałem ją ciałem w stronę zewnętrznej części mostu, a ja stałem za nią trzymając ja w pasie. Dokładnie tak samo,
jak na Titanicu.Wyprostowała ręce,a wiatr powiewał na nasze twarze.
- Zawsze, chciałam tak zrobić - powiedziała, śmiejąc się, co sprawiło, że na mojej twarzy też pojawił się wielki banan.
- Cieszę się, że mogłem spełnić twoje małe życzenie.
- O kurcze już po 22.00. Muszę wracać do domu. Strasznie szybko minął ten czas - powiedziała.
- Wcale nie musisz, jesteś wolna. Ciesz się życiem.
- Wiem, ale i tak muszę wracać. Spokojnie jeszcze się zobaczymy. Może jutro, albo pojutrze...
- Ale to tak jakoś długo... Ale jeśli nalegasz, możemy już wracać.
- To był naprawdę wspaniały dzień. Dziękuję ci za niego, nie musisz mnie odprowadzać. Nie chce ci sprawiać kłopotu.
- To żaden kłopot, z chęcią to zrobię.
- Po radzę sobie - powiedziałam uśmiechając się do mnie.
- Ok. Do zobaczenia. - przytuliłem ją, po czym patrzyłem jak powoli się oddala. Na pewno, jej tak nie puszczę samej. Jeśli nie chce żeby ją odprowadzać. Zrobię to
potajemnie. Inaczej nie mógłbym zasnąć, bałbym się, że coś jej się po prostu mogło stać. A jak pomyślę, o tych typach, to robi mi się nie dobrze. Śledziłem ją, aż
nie upewniłem się, że dotarła bezpiecznie do domu. Na szczęście wszytko było w porządku, więc mogłem już spokojnie wracać. Rozmyślałem, czemu  tak trudno powiedzieć
to co się czuję ? Ah... No tak zapomniałem żyjemy w świecie, w którym opinia innych jest najważniejsza...

_____________________________________________________

Witajcie, przepraszam, że rozdział ie dodany wczoraj, ale miałam zawody łucznicze i się nie wyrobiłam xd Ogólnie to dziekuję bardzo az komentarze, nawet nie wiecie jak one motywują do pisania.... ;D PS Następny rozdział, pojawi się jak będzie ponad 10 komentów. ^^ Wiem, wiem szantażuje xd

sobota, 4 sierpnia 2012

rozdział 5



5 rozdział


 Trzask łamanej za moimi plecami gałązki, jeszcze bardziej mnie przestraszył. Spojrzałam podejrzliwie za siebie w stronę zagajnika ostrokrzewów i paproci.Przez zbity gąszcz
gałęzi widziałam jedynie przemykające cienie. Dopiero wtedy zdałam sobie sprawę z tego, jak bardzo oddaliłam się od domu. W żołądku wezbrał mi się irracjonalny lęk.
Czułam,że obserwowały mnie 2 osoby. Nie widziałam ich teraz, postacie schowały się w najciemniejszych zakamarkach parku. Zrobiłam krok w tył. Starałam się przekonać
samą siebie, że nie ma się czegoś bać, ale serce zaczęło bić coraz mocniej. Szelest liści opadłych z drzew i kolejny złowrogi trzask, który rozbrzmiał zdecydowanie
bliżej niż pierwszy, sprawiły, że zapragnęłam pobiec w stronę domu. Niestety, nogi miałam jak z waty.Drzewa, niczym zdradliwi i złowieszczy wrogowie obserwowały mnie
, a czas jakby się zatrzymał. Z przerażeniem w oczach zrobiłam kolejny krok w tył. Właśnie wtedy z gąszczu wyłoniły się dwie czarne sylwetki zakapturzonych i
zamaskowanych mężczyzn. Zbliżali się powoli, wpatrując się we mnie przeszywającym i hipnotyzującym wzrokiem. Byli już bardzo blisko mnie, dzieliło nas jedynie parę kroków.
- Mamusia, nie mówiła, żeby nie chodzić o tej porze samej do tak niebezpiecznego miejsca ? - odezwał się jeden z nich.
- Niegrzeczna, takie lubimy - odpowiedział wyższy z nich z zadziornym uśmiechem.Przybliżając się jeszcze bardziej, tak że byli na wyciągnięcie ręki.
- Boisz się ? - szepnął mi do ucha, okrążając mnie z każdej strony.
- Nie - twardo odpowiedziałam, próbując, by w głosie nie czuć było ani nutki strachu.
- Oooo..A więc jest ciepła noc, po co ci ta bluzka - powiedział powoli, gwałtownie zrywając ze mnie t-shirt. Nagle przeszył moje ciało zimny powiew wiatru.
- Puść mnie - zaczęłam,  krzyczeć,wołać o pomoc. Jednak nic to nie dało, gdyż szybko włożyli mi jakąś brudną szmatę w usta, tak żebym nie mogła wydusić z siebie
żadnego słowa, dźwięku.
- Jeszcze jeden, taki numer, a nie będziemy dla ciebie tacy łagodni, jak do tej pory - syknął jeden z nich.
Z przerażeniem, próbowałam uwolnić się z jego uścisku. Byłam jednak za słaba, powoli traciłam siły. Oni zaś coraz głośniej się śmiali, bawiąc się mną jak zabawką.
- To, co teraz zdejmujemy, z tej ślicznotki ? - powiedział z szyderczym śmiechem.
 Miałam nadzieję, że to jedyny okropny koszmar. Chciałam zasnąć i już nigdy się nie obudzić. Byle, by nie patrzeć ponownie na zamaskowane twarzy mężczyzn. Chciałam
już się poddać, przestać się ciągle wyrywać, gdy w oddali zobaczyłam zbliżającą się jeszcze jedną sylwetkę.
- Zostawcie ją - powiedział donośnie owy mężczyzna. Od razu poznałam głos chłopaka. W głębi duszy się ucieszyłam, jak  nigdy dotąd, że Niall mnie tu znalazł, ale z
drugiej strony bałam się , że mu też mogą coś zrobić.
- No, no. I co nam zrobisz Romeo ? - powiedział mężczyzna, podchodząc do niego. - Nie boisz się o tą swoją śliczną buźkę ?
Niall nic nie odpowiedział, tylko z zamachem uderzył napastnika, który lekko się zachwiał, zatykając ręką nos, z którego sączyła się krew.
- Taki mocny jesteś ? A więc pokaż młody na co cię stać - mówiąc to ponownie podszedł do Irlandczyka zadając mu cios w brzuch. Niall się skulił, pozostając w tej pozycji
parę chwil, podczas gdy mężczyźni się śmiali i z niego szydzili.
- Szybko się wyłamałeś - powiedział, okrążając go w okół.
- Jeszcze zobaczymy - powiedział Niall głosem, który przeraziłby nie jedną osobę. Nigdy nie usłyszałam, jak mówił takim tonie. Zaraz po wypowiedzianym zdaniu
zaczęła się szarpanina. Walka była mniej więcej wyrównana, chodź widać było, jak NIall jest cały poturbowany. Drugi napastnik przyglądał się temu z daleka cały czas mocno
zaciskając swoje dłonie na moich barkach. Czułam, jak słabnę, było mi zimno. Nagle moje oczy spowiła mgła, która po chwili całkowicie ogarnęła widok przede mną.

* nieokreślony czas później*

Otworzyłam ponownie oczy. Byłam zdezorientowana. Przede mną nie rozpościerał się już ciemny park, lecz pusta ulica oświetlona światłami. Co pewien czas przejeżdżały
jedynie pojedyncze samochody. Dopiero teraz zorientowałam się, że ktoś mnie niesie na rękach. Obróciłam głowę w kierunku tej osoby. Nie bałam już, podświadomie
czułam się bezpieczna.
- Niall ?
- Ooo.. już się obudziłaś - powiedział, uśmiechając się do mnie.
- Gdzie ja jestem ? A oni.. Co się stało ? - zalałam go masą pytań. Nic nie pamiętałam od tamtego momentu.
- Później ci wszystko opowiem, teraz się tym nie przejmuj. Chłopaki poszli do kina, więc raczej wrócą później. Zaprowadzę cię do nas, żebyś odpoczęła.
- Dziękuje, a i możesz mnie puścić, bo pewnie już długo mnie tak niesiesz - uśmiechnęłam się promiennie, patrząc mu w oczy.
- Eeee tam , mi to w ogóle nie przeszkadza , ale jeśli chcesz ... - powiedział to, powoli stawiając mnie na ziemię. Lekko się zachwiałam.
- Jesteś pewna,że pójdziesz sama ?
- Tak, to tylko chwilowe. Nagle moje ciało przeszył nieprzyjemny dreszcz. Miałam na sobie jedynie podartą bluzkę. Niall od razu to zobaczył. Zakładając na moje barki
swoją bluzę, która przyjemnie pachniała jego perfumami.
- Jesteś kochany - powiedziałam, a na jego twarzy zagościł szeroki uśmiech. Zauważyłam wtedy, że miał mocno podpuchniętą wargę, a spod brwi ściekała strużka krwi.
- Boże, co oni ci zrobili ?
- To nic takiego, ważne, że ci się nic nie stało.
- Jak się tam w ogóle znalazłeś ?
- Wiesz.. Chłopaki wyszli, a ja nie chciałem tak siedzieć sam w domu, więc wyszedłem na spacer. Poukładać sobie w głowie parę spraw. I na szczęście przechodziłem
niedaleko i usłyszałem głos wołający o pomoc.
- Nawet, nie wiem jak ci dziękować.
- Nie musisz nic robić, alboo choociaż możesz dać mi się zaprosić na wycieczkę po Londynie. Chętnie bym cie oprowadził - powiedział, niezręcznie poprawiając włosy.
- Yhhh.. No.ee.. Nie wiem jak to powiedzieć.
- Rozumiem, nie nalegam jeśli nie chcesz.
- Nie o to chodzi, bardzo chciałabym się z tobą spotkać, ale... zaproponował mi już to dziś Harry i się zgodziłam. Mam nadzieję, że rozumiesz. Przepraszam, tyle dla mnie
zrobiłeś, a ja...
- Nie szkodzi, rozumiem - w głębi duszy wiedziałam, że jest mu smutno. Na szczęście zbliżaliśmy się już do domu, gdzie mieszkało całe One Direction.
- No to jesteśmy na miejscu - powiedział wskazując na ogromna willę z dużym basenem na zewnątrz, otwierając drzwi, bym weszła do środka.
 Wnętrze było nowocześnie urządzone, a na półkach stało mnóstwo wspólnych zdjęć chłopaków. Przyjrzałam się każdemu po kolei. Były ustawione od najstarszego do
najmłodszego. 2 lata , tak mało, a tak wiele osiągnęli.Gdyby nie X Factor, kto wie , co teraz by robili.
- Czuj się, jak u siebie w domu - powiedział NIall, robiąc herbatę.
Skierowałam się wzdłuż długiego korytarza. Jedne z drzwi były otwarte,zajrzałam więc do tego pokoju. Był pomalowany na zielono a na ścianach wisiały krajobrazy
Anglii i Irlandii. Na przeciwko mnie stało ogromne łóżko z kołdrą, na której widniała czterolistna koniczyna. Nie miałam żadnych wątpliwości, że jest to pokój mojego
wybawiciela.Usiadłam na łóżku, rozglądając się ponownie po salonie. Przyglądając się tak każdemu szczegółowi do pokoju wszedł NIall, trzymając dwie gorące herbaty.
- Proszę, to cie trochę ogrzeje - powiedział, wręczając mi kubek z piciem.
- Zagrałbyś może na gitarze ? - niepewnie spytałam, zawsze lubiłam słuchać w internecie jak grał na tym instrumencie.
- Jasne, a co byś chciała posłuchać ? Czekaj wiem już co, jeszcze nikomu tego nie pokazywałem ani nie śpiewałem, więc jeśli chcesz będziesz pierwsza - uśmiechnął się
szyderczo, biorąc gitarę, po czym usiadł koło mnie po turecku.
- Czekam blondynku - powiedziałam czochrając go po jego farbowanych włosach.
- Tylko nie jest jeszcze dokończono mam na razie część.
- Nie szkodzi i tak się nie mogę już doczekać i obiecaj mi, że kiedyś też mnie nauczysz grać  - powiedziałam , zaczesując włosy w niezgrabnego koka.
- Obiecuję - powiedział, śmiejąc się.

I’m broken, do you hear me?
I’m blinded, ‘cuz you are everything I see
I’m dancing, alone
I’m praying
That your heart will just turn around
And as I walk up to your door
My head turns to face the floor
Cause I can’t look you in the eyes and say

When he opens his arms and hold you close tonight
It just won't feel right
Cause I can love you more than this, yeah.
When he lays you down I might just die inside
It just don’t feel right
Cause I can love you more than this
Can love you more than this

Wszystko to śpiewał z wielkim zaangażowaniem i pasją ,  patrząc mi w oczy. Wszystko to, co robił było takie prawdziwe, bez żadnej nuty fałszu. Po prostu czułam,
że każde jego słowo, płynie głęboko z jego serca.
- I jak ?
- To było świetne, dawno to zaczęłeś pisać ?
- Nie uwierzysz, ale dzisiaj...Jest ona pewną dedykacją dla  osoby, którą poznałem bardzo niedawno - powiedział, uśmiechając do mnie znacząco.
 Nie wiedziałam co odpowiedzieć, nie byłam do końca pewna o kim mówił, czy to byłam Ja ? Nie, raczej nie, przecież poznaliśmy się zaledwie rano, ale kto wie...
Moje rozmyślenia przerwały odgłosy dobiegające z zewnątrz. Bez problemu rozpoznałam radosne okrzyki pozostałej czwórki One Direction.
- Szybko przyszli - powiedział zdziwiony Niall, spoglądając na zegarek.
- Chyba trzeba będzie do nich pójść - powiedziałam.
- Eeee... tam zostańmy tutaj sami, jak do tej pory - odparł, rozkładając się  na łóżko.
- No chodź - powiedziałam, śmiejąc się i ciągnąc go za rękę.
- No dobra, jeśli aż tak ze mną nie chcesz przebywać sam na sam - powiedział uśmiechając się. Po tych słowach ociężale podniósł się i razem poszliśmy do reszty chłopaków.

*Niall*

Czułem się nareszcie szczęśliwy, zaśpiewałem jej to, co stworzyłem w niecałe 2 godziny. Dla niej i o niej, nie powiedziałem jednak jej tego. Nie wiem dlaczego, może to
nie był jeszcze odpowiedni moment ? Mimo to, rozpierała mnie radość, no tak aż do chwili, kiedy wrócili do domu. Ten czas z nią spędzony, musiałem przerwać, bo
wrócili, zdecydowanie za szybko. Wtedy przypomniałem sobie o tym co powiedziała mi Klaudia. Harry , no właśnie ...
- Sieee... Oooo Klaudia, miło nam Cię tu widzieć - powiedział Louis.
- Jej Niall, co ci się stało ? - spojrzał na mnie Liam.
- Nic takiego, zwykłe zadrapania - powiedziałem puszczając oczko do Klaudii
- Jak chcesz, ale ja to bym opatrzył - odparł, kręcąc głową.
- Nie trzeba wszytko jest ok. Może zrobimy jaką kolację - powiedziałem, poruszając brwiami.
- To ja może nie będę wam już przeszkadzać- powiedziała Klaudia.
- Nawet, tak nie myśl, zostajesz tu, już jest noc - powiedziałem stanowczo. Nie chciałem, by coś jej się znowu przydarzyło. A tym bardziej,
by znowu natrafiła na tych dupków.
- Naprawdę nic mi nie będzie, poradzę sobie - powiedziała z prawie niezauważalnym uśmiechem.
- No dobra, ale nigdzie sama nie idziesz - odezwał się Harry. - Odprowadzę cię - powiedział.
- Ale, naprawdę... - z nami nie wygrasz zaśmiał się Louis z Zaynem.
 Zmroziłem Harrego stanowczym wzrokiem, a on jedynie wzruszył ramionami, wskazując na to, że nie wiedział o co mi chodzi. Byłem na niego zły, nawet wściekły, mimo, że
nic takiego nie zrobił. Jednak to ja chciałem wiedzieć, czy bezpiecznie dojdzie, że po prostu nic się jej nie stanie. Nie mogłem jednak nic zrobić, więc przyglądałem
się, jak Klaudia z każdym się żegna, aż doszło do mnie.
- Miło było spędzić z tobą ten czas - szepnąłem jej do ucha. Ona się tylko delikatnie uśmiechnęła i bezgłośnie odpowiedziała - Mi też. Po czym zniknęła z Harrym za
wielkimi frontowymi drzwiami. Jej te, jakże 2 słowa poprawiły mi humor, jednak i tak miałem pewne obawy.

* Klaudia*

Wyszliśmy na dwór, było już kompletnie ciemno, padał lekki deszcz.
- Jak się znalazłaś u nas ? - spytał niepewnie Harry.
- To długa historia, kiedyś na pewno ci opowiem - powiedziałam, spoglądąjąc się na bluzę, którą miałam cały czas na sobie.
- Rozumiem. Zapadła nieręczna cisza. Harry patrzył przed siebie, najwyraźniej intensywnie o czymś rozważając.
- O czym myślisz ? -spytałam.
- O wszystkim, o tym co było i będzie. Odwrócił głowę w moją stronę. Wiesz czasem zastanawiam się, co by było, gdybym nie dostał się do X Factor. Jakie byłoby teraz
moje życie. Czasem brakuje mi tej normalności, spokojnego wyjścia do kina, gdzie nie jestem nagle oblegany grupą fanów. Oczywiście wiele im zawdzięczam, kocham każdego
z nich, ale w niektórych momentach po prostu mnie to przerasta.
- Zawsze możesz liczyć na swoich przyjaciół, no i na mnie - powiedziałam z uśmiechem.
- Dziwne , jeszcze rano się nie znaliśmy, a czuje się jakbyśmy się znali od lat.
- Tak też mam takie wrażenie - oboje się zaśmialiśmy. Byliśmy blisko już naszego domu.
- Dziękuje, za odprowadzenie - powiedziałam, stojąc naprzeciwko niego.
- Zaszczyt po mojej stronie - odparł, teatralnie się kłaniając.
- A, więc muszę już iść.
- Tak bez pożegnania ? - obruszył się loczek. Podszedł, przytulając mnie.
- Chcesz mnie udusić ? - zaśmiałam się.
- Ależ skąd, kogo ja bym jutro oprowadzał po Londynie - powiedział do mnie, przybliżając się na niebezpieczną odległość. Co sprawiło, że...

_____________________________________________________________________

Hej, przepraszam Was, że tak późno dodaje, obiecuje, że next pojawi się dokładnie za tydzień, a może nawet i szybciej ^^ ;D. Dziękuję za uwagi, w ten sposób mam nadzieję, że było teraz znacznie mniej błędów, bo sporo poświęciłam czasu by je po poprawiać xd ;) A tak ogólnie zapraszam do komentowania, no i jak minął wam lipiec ? ;D Może taki mały szantażyk ? Następny rozdział wstawię jak będzie ponad 10 komów ^^