5 rozdział
Trzask łamanej za moimi plecami gałązki, jeszcze bardziej mnie przestraszył. Spojrzałam podejrzliwie za siebie w stronę zagajnika ostrokrzewów i paproci.Przez zbity gąszcz
gałęzi widziałam jedynie przemykające cienie. Dopiero wtedy zdałam sobie sprawę z tego, jak bardzo oddaliłam się od domu. W żołądku wezbrał mi się irracjonalny lęk.
Czułam,że obserwowały mnie 2 osoby. Nie widziałam ich teraz, postacie schowały się w najciemniejszych zakamarkach parku. Zrobiłam krok w tył. Starałam się przekonać
samą siebie, że nie ma się czegoś bać, ale serce zaczęło bić coraz mocniej. Szelest liści opadłych z drzew i kolejny złowrogi trzask, który rozbrzmiał zdecydowanie
bliżej niż pierwszy, sprawiły, że zapragnęłam pobiec w stronę domu. Niestety, nogi miałam jak z waty.Drzewa, niczym zdradliwi i złowieszczy wrogowie obserwowały mnie
, a czas jakby się zatrzymał. Z przerażeniem w oczach zrobiłam kolejny krok w tył. Właśnie wtedy z gąszczu wyłoniły się dwie czarne sylwetki zakapturzonych i
zamaskowanych mężczyzn. Zbliżali się powoli, wpatrując się we mnie przeszywającym i hipnotyzującym wzrokiem. Byli już bardzo blisko mnie, dzieliło nas jedynie parę kroków.
- Mamusia, nie mówiła, żeby nie chodzić o tej porze samej do tak niebezpiecznego miejsca ? - odezwał się jeden z nich.
- Niegrzeczna, takie lubimy - odpowiedział wyższy z nich z zadziornym uśmiechem.Przybliżając się jeszcze bardziej, tak że byli na wyciągnięcie ręki.
- Boisz się ? - szepnął mi do ucha, okrążając mnie z każdej strony.
- Nie - twardo odpowiedziałam, próbując, by w głosie nie czuć było ani nutki strachu.
- Oooo..A więc jest ciepła noc, po co ci ta bluzka - powiedział powoli, gwałtownie zrywając ze mnie t-shirt. Nagle przeszył moje ciało zimny powiew wiatru.
- Puść mnie - zaczęłam, krzyczeć,wołać o pomoc. Jednak nic to nie dało, gdyż szybko włożyli mi jakąś brudną szmatę w usta, tak żebym nie mogła wydusić z siebie
żadnego słowa, dźwięku.
- Jeszcze jeden, taki numer, a nie będziemy dla ciebie tacy łagodni, jak do tej pory - syknął jeden z nich.
Z przerażeniem, próbowałam uwolnić się z jego uścisku. Byłam jednak za słaba, powoli traciłam siły. Oni zaś coraz głośniej się śmiali, bawiąc się mną jak zabawką.
- To, co teraz zdejmujemy, z tej ślicznotki ? - powiedział z szyderczym śmiechem.
Miałam nadzieję, że to jedyny okropny koszmar. Chciałam zasnąć i już nigdy się nie obudzić. Byle, by nie patrzeć ponownie na zamaskowane twarzy mężczyzn. Chciałam
już się poddać, przestać się ciągle wyrywać, gdy w oddali zobaczyłam zbliżającą się jeszcze jedną sylwetkę.
- Zostawcie ją - powiedział donośnie owy mężczyzna. Od razu poznałam głos chłopaka. W głębi duszy się ucieszyłam, jak nigdy dotąd, że Niall mnie tu znalazł, ale z
drugiej strony bałam się , że mu też mogą coś zrobić.
- No, no. I co nam zrobisz Romeo ? - powiedział mężczyzna, podchodząc do niego. - Nie boisz się o tą swoją śliczną buźkę ?
Niall nic nie odpowiedział, tylko z zamachem uderzył napastnika, który lekko się zachwiał, zatykając ręką nos, z którego sączyła się krew.
- Taki mocny jesteś ? A więc pokaż młody na co cię stać - mówiąc to ponownie podszedł do Irlandczyka zadając mu cios w brzuch. Niall się skulił, pozostając w tej pozycji
parę chwil, podczas gdy mężczyźni się śmiali i z niego szydzili.
- Szybko się wyłamałeś - powiedział, okrążając go w okół.
- Jeszcze zobaczymy - powiedział Niall głosem, który przeraziłby nie jedną osobę. Nigdy nie usłyszałam, jak mówił takim tonie. Zaraz po wypowiedzianym zdaniu
zaczęła się szarpanina. Walka była mniej więcej wyrównana, chodź widać było, jak NIall jest cały poturbowany. Drugi napastnik przyglądał się temu z daleka cały czas mocno
zaciskając swoje dłonie na moich barkach. Czułam, jak słabnę, było mi zimno. Nagle moje oczy spowiła mgła, która po chwili całkowicie ogarnęła widok przede mną.
* nieokreślony czas później*
Otworzyłam ponownie oczy. Byłam zdezorientowana. Przede mną nie rozpościerał się już ciemny park, lecz pusta ulica oświetlona światłami. Co pewien czas przejeżdżały
jedynie pojedyncze samochody. Dopiero teraz zorientowałam się, że ktoś mnie niesie na rękach. Obróciłam głowę w kierunku tej osoby. Nie bałam już, podświadomie
czułam się bezpieczna.
- Niall ?
- Ooo.. już się obudziłaś - powiedział, uśmiechając się do mnie.
- Gdzie ja jestem ? A oni.. Co się stało ? - zalałam go masą pytań. Nic nie pamiętałam od tamtego momentu.
- Później ci wszystko opowiem, teraz się tym nie przejmuj. Chłopaki poszli do kina, więc raczej wrócą później. Zaprowadzę cię do nas, żebyś odpoczęła.
- Dziękuje, a i możesz mnie puścić, bo pewnie już długo mnie tak niesiesz - uśmiechnęłam się promiennie, patrząc mu w oczy.
- Eeee tam , mi to w ogóle nie przeszkadza , ale jeśli chcesz ... - powiedział to, powoli stawiając mnie na ziemię. Lekko się zachwiałam.
- Jesteś pewna,że pójdziesz sama ?
- Tak, to tylko chwilowe. Nagle moje ciało przeszył nieprzyjemny dreszcz. Miałam na sobie jedynie podartą bluzkę. Niall od razu to zobaczył. Zakładając na moje barki
swoją bluzę, która przyjemnie pachniała jego perfumami.
- Jesteś kochany - powiedziałam, a na jego twarzy zagościł szeroki uśmiech. Zauważyłam wtedy, że miał mocno podpuchniętą wargę, a spod brwi ściekała strużka krwi.
- Boże, co oni ci zrobili ?
- To nic takiego, ważne, że ci się nic nie stało.
- Jak się tam w ogóle znalazłeś ?
- Wiesz.. Chłopaki wyszli, a ja nie chciałem tak siedzieć sam w domu, więc wyszedłem na spacer. Poukładać sobie w głowie parę spraw. I na szczęście przechodziłem
niedaleko i usłyszałem głos wołający o pomoc.
- Nawet, nie wiem jak ci dziękować.
- Nie musisz nic robić, alboo choociaż możesz dać mi się zaprosić na wycieczkę po Londynie. Chętnie bym cie oprowadził - powiedział, niezręcznie poprawiając włosy.
- Yhhh.. No.ee.. Nie wiem jak to powiedzieć.
- Rozumiem, nie nalegam jeśli nie chcesz.
- Nie o to chodzi, bardzo chciałabym się z tobą spotkać, ale... zaproponował mi już to dziś Harry i się zgodziłam. Mam nadzieję, że rozumiesz. Przepraszam, tyle dla mnie
zrobiłeś, a ja...
- Nie szkodzi, rozumiem - w głębi duszy wiedziałam, że jest mu smutno. Na szczęście zbliżaliśmy się już do domu, gdzie mieszkało całe One Direction.
- No to jesteśmy na miejscu - powiedział wskazując na ogromna willę z dużym basenem na zewnątrz, otwierając drzwi, bym weszła do środka.
Wnętrze było nowocześnie urządzone, a na półkach stało mnóstwo wspólnych zdjęć chłopaków. Przyjrzałam się każdemu po kolei. Były ustawione od najstarszego do
najmłodszego. 2 lata , tak mało, a tak wiele osiągnęli.Gdyby nie X Factor, kto wie , co teraz by robili.
- Czuj się, jak u siebie w domu - powiedział NIall, robiąc herbatę.
Skierowałam się wzdłuż długiego korytarza. Jedne z drzwi były otwarte,zajrzałam więc do tego pokoju. Był pomalowany na zielono a na ścianach wisiały krajobrazy
Anglii i Irlandii. Na przeciwko mnie stało ogromne łóżko z kołdrą, na której widniała czterolistna koniczyna. Nie miałam żadnych wątpliwości, że jest to pokój mojego
wybawiciela.Usiadłam na łóżku, rozglądając się ponownie po salonie. Przyglądając się tak każdemu szczegółowi do pokoju wszedł NIall, trzymając dwie gorące herbaty.
- Proszę, to cie trochę ogrzeje - powiedział, wręczając mi kubek z piciem.
- Zagrałbyś może na gitarze ? - niepewnie spytałam, zawsze lubiłam słuchać w internecie jak grał na tym instrumencie.
- Jasne, a co byś chciała posłuchać ? Czekaj wiem już co, jeszcze nikomu tego nie pokazywałem ani nie śpiewałem, więc jeśli chcesz będziesz pierwsza - uśmiechnął się
szyderczo, biorąc gitarę, po czym usiadł koło mnie po turecku.
- Czekam blondynku - powiedziałam czochrając go po jego farbowanych włosach.
- Tylko nie jest jeszcze dokończono mam na razie część.
- Nie szkodzi i tak się nie mogę już doczekać i obiecaj mi, że kiedyś też mnie nauczysz grać - powiedziałam , zaczesując włosy w niezgrabnego koka.
- Obiecuję - powiedział, śmiejąc się.
I’m broken, do you hear me?
I’m blinded, ‘cuz you are everything I see
I’m dancing, alone
I’m praying
That your heart will just turn around
And as I walk up to your door
My head turns to face the floor
Cause I can’t look you in the eyes and say
When he opens his arms and hold you close tonight
It just won't feel right
Cause I can love you more than this, yeah.
When he lays you down I might just die inside
It just don’t feel right
Cause I can love you more than this
Can love you more than this
Wszystko to śpiewał z wielkim zaangażowaniem i pasją , patrząc mi w oczy. Wszystko to, co robił było takie prawdziwe, bez żadnej nuty fałszu. Po prostu czułam,
że każde jego słowo, płynie głęboko z jego serca.
- I jak ?
- To było świetne, dawno to zaczęłeś pisać ?
- Nie uwierzysz, ale dzisiaj...Jest ona pewną dedykacją dla osoby, którą poznałem bardzo niedawno - powiedział, uśmiechając do mnie znacząco.
Nie wiedziałam co odpowiedzieć, nie byłam do końca pewna o kim mówił, czy to byłam Ja ? Nie, raczej nie, przecież poznaliśmy się zaledwie rano, ale kto wie...
Moje rozmyślenia przerwały odgłosy dobiegające z zewnątrz. Bez problemu rozpoznałam radosne okrzyki pozostałej czwórki One Direction.
- Szybko przyszli - powiedział zdziwiony Niall, spoglądając na zegarek.
- Chyba trzeba będzie do nich pójść - powiedziałam.
- Eeee... tam zostańmy tutaj sami, jak do tej pory - odparł, rozkładając się na łóżko.
- No chodź - powiedziałam, śmiejąc się i ciągnąc go za rękę.
- No dobra, jeśli aż tak ze mną nie chcesz przebywać sam na sam - powiedział uśmiechając się. Po tych słowach ociężale podniósł się i razem poszliśmy do reszty chłopaków.
*Niall*
Czułem się nareszcie szczęśliwy, zaśpiewałem jej to, co stworzyłem w niecałe 2 godziny. Dla niej i o niej, nie powiedziałem jednak jej tego. Nie wiem dlaczego, może to
nie był jeszcze odpowiedni moment ? Mimo to, rozpierała mnie radość, no tak aż do chwili, kiedy wrócili do domu. Ten czas z nią spędzony, musiałem przerwać, bo
wrócili, zdecydowanie za szybko. Wtedy przypomniałem sobie o tym co powiedziała mi Klaudia. Harry , no właśnie ...
- Sieee... Oooo Klaudia, miło nam Cię tu widzieć - powiedział Louis.
- Jej Niall, co ci się stało ? - spojrzał na mnie Liam.
- Nic takiego, zwykłe zadrapania - powiedziałem puszczając oczko do Klaudii
- Jak chcesz, ale ja to bym opatrzył - odparł, kręcąc głową.
- Nie trzeba wszytko jest ok. Może zrobimy jaką kolację - powiedziałem, poruszając brwiami.
- To ja może nie będę wam już przeszkadzać- powiedziała Klaudia.
- Nawet, tak nie myśl, zostajesz tu, już jest noc - powiedziałem stanowczo. Nie chciałem, by coś jej się znowu przydarzyło. A tym bardziej,
by znowu natrafiła na tych dupków.
- Naprawdę nic mi nie będzie, poradzę sobie - powiedziała z prawie niezauważalnym uśmiechem.
- No dobra, ale nigdzie sama nie idziesz - odezwał się Harry. - Odprowadzę cię - powiedział.
- Ale, naprawdę... - z nami nie wygrasz zaśmiał się Louis z Zaynem.
Zmroziłem Harrego stanowczym wzrokiem, a on jedynie wzruszył ramionami, wskazując na to, że nie wiedział o co mi chodzi. Byłem na niego zły, nawet wściekły, mimo, że
nic takiego nie zrobił. Jednak to ja chciałem wiedzieć, czy bezpiecznie dojdzie, że po prostu nic się jej nie stanie. Nie mogłem jednak nic zrobić, więc przyglądałem
się, jak Klaudia z każdym się żegna, aż doszło do mnie.
- Miło było spędzić z tobą ten czas - szepnąłem jej do ucha. Ona się tylko delikatnie uśmiechnęła i bezgłośnie odpowiedziała - Mi też. Po czym zniknęła z Harrym za
wielkimi frontowymi drzwiami. Jej te, jakże 2 słowa poprawiły mi humor, jednak i tak miałem pewne obawy.
* Klaudia*
Wyszliśmy na dwór, było już kompletnie ciemno, padał lekki deszcz.
- Jak się znalazłaś u nas ? - spytał niepewnie Harry.
- To długa historia, kiedyś na pewno ci opowiem - powiedziałam, spoglądąjąc się na bluzę, którą miałam cały czas na sobie.
- Rozumiem. Zapadła nieręczna cisza. Harry patrzył przed siebie, najwyraźniej intensywnie o czymś rozważając.
- O czym myślisz ? -spytałam.
- O wszystkim, o tym co było i będzie. Odwrócił głowę w moją stronę. Wiesz czasem zastanawiam się, co by było, gdybym nie dostał się do X Factor. Jakie byłoby teraz
moje życie. Czasem brakuje mi tej normalności, spokojnego wyjścia do kina, gdzie nie jestem nagle oblegany grupą fanów. Oczywiście wiele im zawdzięczam, kocham każdego
z nich, ale w niektórych momentach po prostu mnie to przerasta.
- Zawsze możesz liczyć na swoich przyjaciół, no i na mnie - powiedziałam z uśmiechem.
- Dziwne , jeszcze rano się nie znaliśmy, a czuje się jakbyśmy się znali od lat.
- Tak też mam takie wrażenie - oboje się zaśmialiśmy. Byliśmy blisko już naszego domu.
- Dziękuje, za odprowadzenie - powiedziałam, stojąc naprzeciwko niego.
- Zaszczyt po mojej stronie - odparł, teatralnie się kłaniając.
- A, więc muszę już iść.
- Tak bez pożegnania ? - obruszył się loczek. Podszedł, przytulając mnie.
- Chcesz mnie udusić ? - zaśmiałam się.
- Ależ skąd, kogo ja bym jutro oprowadzał po Londynie - powiedział do mnie, przybliżając się na niebezpieczną odległość. Co sprawiło, że...
_____________________________________________________________________
Hej, przepraszam Was, że tak późno dodaje, obiecuje, że next pojawi się dokładnie za tydzień, a może nawet i szybciej ^^ ;D. Dziękuję za uwagi, w ten sposób mam nadzieję, że było teraz znacznie mniej błędów, bo sporo poświęciłam czasu by je po poprawiać xd ;) A tak ogólnie zapraszam do komentowania, no i jak minął wam lipiec ? ;D Może taki mały szantażyk ? Następny rozdział wstawię jak będzie ponad 10 komów ^^