niedziela, 12 sierpnia 2012

rozdział 6



6 rozdział 


- Ależ skąd, kogo ja bym jutro oprowadzał po Londynie - powiedział do mnie, przybliżając się na niebezpieczną odległość. Co sprawiła, że czułam jego każdy oddech.
Szybko się jednak odsunęłam.
- A więc do zobaczenia - powiedziałam, powoli oddalając się w kierunku domu.
- Do zobaczenie - powtórzył Harry, odprowadzając mnie wzrokiem do drzwi.
 Weszłam do środka. Samanta siedziała na kanapie i oglądała komedię romantyczną. Gdy mnie zauważyła, odwróciła głowę.
- Gdzie byłaś ? Coś się stało ?
- Nie - odpowiedziałam , uśmiechając się, by niczego się nie domyśliła.
- Przecież widzę.
 Nic, nie można przed nią ukryć. Prawdziwy przyjaciel to ktoś, kto widzi ból w twoich oczach, podczas kiedy cała reszta wierzy w twój uśmiech na twarzy. Czy Samanta,
była moim prawdziwym przyjacielem ? Zdecydowanie, zawsze wiedziała, jak coś mi dolegało, jak nie wiedziałam jak postąpić. Teraz nie było inaczej.
- Ehh... to dłuu..
- Mamy czas - powiedziała szybko, dając znak, bym usiadła koło niej. Opowiedziałam jej wszystko, od spaceru po ciemnym parku, gdy Niall mnie uratował, aż po
pożegnanie z Harrym.
- Pewnie, nie wiesz, co o tym masz sądzić. Z jednej strony Nialler, z drugiej Harry.
- Dokładnie - powiedziałam zamyślona, spoglądając za okno.
- Wiesz.. Najpiękniejszych chwil w życiu nie zaplanujesz, one przyjdą same. Po prostu musisz na nie cierpliwie poczekać. A szczęście znajdziesz tam, gdzie najmniej
się go spodziewasz. Pamiętaj - powiedziała mocno mnie przytulając.
- Dziękuję, że jesteś.
 Po tych słowach, poszłam do łazienki. Wzięłam kąpiel i położyłam się do łóżka. Leżałam tak, spoglądając przez okno na gwieździste niebo. W oddali zobaczyłam
spadającą gwiazdę. Zamknęłam, więc oczy cicho wypowiadając życzenie. Jakie było ? Nie powiem, bo się nie spełni (;P).
 Następnego dnia obudziły mnie promienie słoneczne. Dość nietypowa pogoda, jak na Londyn. Wstałam, wzięłam rzeczy i skierowałam się do łazienki, po drodze spoglądając
na zegarek. Była już 12, w końcu się wyspałam. O 15  przyjdzie Harry, więc miałam jeszcze sporo czasu. Gdy się ubrałam zeszłam na dół. Nikogo nie było, zapewne moja
współlokatorka, jeszcze spała. Włączyłam telewizor, przelatując po wszystkich kanałach. Nic jednak ciekawego nie znalazłam, więc udałam się do kuchni zrobić śniadanie.
 Gdy smażyłam naleśniki, w drzwiach pojawiła się Samanta.
- O już wstałaś, czemu tak wcześnie ?
- Wcześnie ? Jest już po 12 - zaśmiałam się.
- No przecież mówię, że wcześnie, o tej godzinie zazwyczaj sobie jeszcze smacznie chrapię. Tu byłoby tak samo, gdyby nie ten zapach -  podeszła do patelni, biorąc przy
niej głęboki wdech. Zjedliśmy obiado-śniadanie, po czym postanowiłam, że się jeszcze przejdę. Wyszłam, słońce było już wysoko na niebie. Nie znałam jeszcze tej
okolicy, więc ruszyłam przed siebie wąską uliczką. Szłam przed siebie, nie wiedziałam gdzie idę, ale nie przeszkadzało mi to. Ostatnio dużo dzieje się w moim życiu.
Czy to dobrze ? Nie wiem, po części na pewno tak. W końcu poznałam słynne One Direction, o którym marzy sporo nastolatek. Przechadzałam się tak, gdy poczułam, jak
ktoś zakrywa mi oczy.
- Zgadnij kto to ? - powiedział, roześmiany głos. Wszędzie poznałabym ten akcent.
- Niall, Liam ? Co tu robicie ?
- A więc Harrego siostra miała wypadek i musiał jechać szybko do szpitala. Kazał Cię mocno przeprosić - powiedział Liam.
- Rozumiem, to coś poważnego ?
- Nie wiadomo - odezwał się Niall.
- Słuchajcie, ja muszę lecieć. Umówiłem się z Louisem i Zaynem na mecz na konsoli - uśmiechnął się, po czym żegnając znikł za zakrętem.
- Czemu mamy marnować taki piękny, idealny do zwiedzania dzień. Może skusisz się na oprowadzenie po Londynie z Panem Horanem ? - spytał się, śmiesznie poruszając brwiami.
- To co na początek Panie przewodniku ?
- Jak to co ? London Eye ! - powiedział, ciągnąc mnie za rękę. Szliśmy rozmawiając i nieustannie się śmiejąc. W końcu byliśmy na miejscu, a przed moimi oczami ukazał
się piękny widok.
- Jej, jak tu pięknie.
- A jeszcze piękniej na górze - powiedział, wskazując na London Eye. - Chodź, obejrzymy wszystko wyżej.
- Naprawdę, wejdziemy tam ?
- A co myślałaś, że tak zacny przewodnik jak ja ominie coś tak wspaniałego ? - zaśmiał się po czym, zmierzyliśmy w stronę wskazanego miejsca.
  Chwilę później siedzieliśmy już na miejscach.Miejsca były wygodne, a widok z nich był wprost zniewalający.
- Wiesz, czasem zadaję sobie pytanie czy warto o coś walczyć do końca. Czy nie tracimy bezsensownie sił na coś, co nigdy się nie spełni - powiedziałam.
- Pytasz sie mnie czy warto ? Odpowiem ci, że zawsze, bo jeśli cholernie ci na czymś zależy, uprzesz się i zaprzesz samego siebie, stawisz czoło swoim słabościom i
przeciwnościom losu, to możesz wszystko, a nawet więcej - odparł uśmiechając się do mnie. To co mówił było piękne, widać było, że płynie to z jego serca. Do tej
pory  znałam jego historię tylko z internetu.Myślałam wtedy, że wiem o nim wszystko, ale z godziny na godzinę, którą z nim przebywałam, zauważyłam, że to co jest
zamieszczone na różnych portalach. To tylko mała namiastka tego, kim on jest, jaki jest. Był inny niż inni.

*Niall*

Te chwile mogłyby trwać wiecznie. Oczywiście nie chciałem się bawić kosztem Harrego, że on nie mógł się spotkać. Ale czy to, że ja to zrobię, to coś złego ? Raczej nie.
Nagle z zamyśleń wyrwały mnie słowa Klaudi, nad którymi pojawiło sie wiele myśli.
- Boisz się czegoś ? - zapytała.
 W jednej chwili w głowie pojawiły się setki myśli : boję się tego, że będę zwykłym szarym człowiekiem. Tego, że nie spotkam osoby, która uczyni moje życie wyjątkowym.
Także tego, że nie będę w stanie dawać radości osobom, które kocham. Boję się życia...Ale najbardziej boję się tego, że nigdy nie zrozumiesz, co chcę ci powiedzieć,
że kocham cię odkąd cię poznałem, bo jest to dla mnie za trudne.
- Boję się, że się za szybko ściemni i nie zdążymy pójść jeszcze do wielu miejsc - odpowiedziałem. Bałem się jej powiedzieć prawdę, nie potrafiłem ...
- No co ty dopiero 16, jeszcze sporo czasu - powiedziała, uśmiechając się.
- Taaak, ale przy tobie on znacznie szybciej leci.. - pomyślałem. - No to teraz, następna część wycieczki - powiedziałem, kiedy już staliśmy na ziemi. Jednak myślami,
cały czas byłem nad jej pytaniem. Może, mogłem powiedzieć, to co myślałem ? Ehh....
 Następnie udaliśmy się na zakupy do Harrods. Biegaliśmy po całym centrum handlowym. Wszyscy się na nas patrzyli, jak na dziwaków, ale nas to po prostu nie obchodziło.
Liczyła się zabawa i jak najlepiej spędzony czas. Później wybraliśmy się pod Big Ben i jeszcze parę miejsc.
- Londyn to piękne miasto - powiedziała, spacerując po Most Tower Bridge.
- Zdecydowanie. Jestem wdzięczny losowi, za to jakie mam życie. Chodź czasem przychodzi taki moment, kiedy uświadamiam sobie, że już nigdy, nie będzie tak,
jak kiedyś. Mimo iż, to co teraz robię kocham i nigdy nie zamienił na coś innego.- powiedziałem, uśmiechając się równocześnie podchodząc na krawędź mostu.
- Kiedyś też tak powiem, jak zobaczysz mnie na wielkiej scenie wśród aktorów najwyższej ligi - zaśmiałem się.
- Chcesz grać ?
- Jasne, to takie moje małe-wielkie marzenie.
- To co może próba ? - spytałem, przysuwając się do niej.
- Co, jaka próba ?
- Zaufaj mi - szepnąłem do jej ucha. Delikatnie skierowałem ją ciałem w stronę zewnętrznej części mostu, a ja stałem za nią trzymając ja w pasie. Dokładnie tak samo,
jak na Titanicu.Wyprostowała ręce,a wiatr powiewał na nasze twarze.
- Zawsze, chciałam tak zrobić - powiedziała, śmiejąc się, co sprawiło, że na mojej twarzy też pojawił się wielki banan.
- Cieszę się, że mogłem spełnić twoje małe życzenie.
- O kurcze już po 22.00. Muszę wracać do domu. Strasznie szybko minął ten czas - powiedziała.
- Wcale nie musisz, jesteś wolna. Ciesz się życiem.
- Wiem, ale i tak muszę wracać. Spokojnie jeszcze się zobaczymy. Może jutro, albo pojutrze...
- Ale to tak jakoś długo... Ale jeśli nalegasz, możemy już wracać.
- To był naprawdę wspaniały dzień. Dziękuję ci za niego, nie musisz mnie odprowadzać. Nie chce ci sprawiać kłopotu.
- To żaden kłopot, z chęcią to zrobię.
- Po radzę sobie - powiedziałam uśmiechając się do mnie.
- Ok. Do zobaczenia. - przytuliłem ją, po czym patrzyłem jak powoli się oddala. Na pewno, jej tak nie puszczę samej. Jeśli nie chce żeby ją odprowadzać. Zrobię to
potajemnie. Inaczej nie mógłbym zasnąć, bałbym się, że coś jej się po prostu mogło stać. A jak pomyślę, o tych typach, to robi mi się nie dobrze. Śledziłem ją, aż
nie upewniłem się, że dotarła bezpiecznie do domu. Na szczęście wszytko było w porządku, więc mogłem już spokojnie wracać. Rozmyślałem, czemu  tak trudno powiedzieć
to co się czuję ? Ah... No tak zapomniałem żyjemy w świecie, w którym opinia innych jest najważniejsza...

_____________________________________________________

Witajcie, przepraszam, że rozdział ie dodany wczoraj, ale miałam zawody łucznicze i się nie wyrobiłam xd Ogólnie to dziekuję bardzo az komentarze, nawet nie wiecie jak one motywują do pisania.... ;D PS Następny rozdział, pojawi się jak będzie ponad 10 komentów. ^^ Wiem, wiem szantażuje xd

5 komentarzy:

  1. fajne jest twoje opowiadanie z chęcią czytam wszystkie i czekam na następny rozdział
    pozdrawiam paula :)

    OdpowiedzUsuń
  2. switne opowiadanie, z niecierpliwością czekam na kolejny rozdział!

    OdpowiedzUsuń
  3. naprawdę świetne, fajnie, ze dodałaś zdjęcia, patrząc na nie mam wrażenie jakbym tam była.. :D

    OdpowiedzUsuń
  4. Zgodzę się z przedmówczynią, miałaś dobry pomysł z dodaniem zdjęć :) Jak Ci poszło na zawodach? Buziaki, Ania. <3

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. bywało lepiej ;> no ale cóż nie zawsze się wygrywa ^^

      Usuń